9/29/2009

Po wycieczce

 No cóż, ogólnie wycieczka się udała oprócz jednego małego szczegółu jakim jest moja skręcona w kostce noga. Dobrze, że zdarzyło się to w drugi, a nie pierwszy dzień wycieczki. Od tamtej pory uwielbiam Łysicę. Mam z tą górą same dobre wspomnienia, nie ma co. Poza tym byłam w szkole wczoraj i dzisiaj. I było bardzo, ale to bardzo ciekawie. Pan nie chciał mi pożyczyć roweru, a jutro w klasie nie będzie co najmniej 8 osób. Nie obchodzi mnie to za bardzo bo jutro i tak nie idę. Nie ma mnie kto zawieźć do szkoły. Jak wczoraj i dzisiaj był tata, tak jutro idzie już do pracy. I kapa. Uważam, że szkoła jest lepsza od siedzenia w domu. W szkole przynajmniej się człowiek nie nudzi, bo zawsze się coś dzieje.

9/22/2009

Wycieczkowo

Dwudniowa wycieczka w Góry Świętokrzyskie zapowiada się ciekawie. Dwa dni spędzone z A. na zlewaniu z wszystkiego co chodzi, stoi, leży itp. Plus obrzucanie się lodami z McDonalda i ogólna głupawka. Zapewne zacznie się już w autokarze. Poza tym musiałam wyciągnąć kolczyka, gdyż ,, wchodził'' mi w skórę i jest infekcja. Przekłucie nr. 2 za 3 tygodnie. Przekłucia nr. 3 nie będzie.
Bye.

9/18/2009

Weekend

Ostatni tydzień był bardzo ciekawy i obfitował w różne wydarzenia. Jednym z nich było niewątpliwie dzisiejsze zgubienie się w lesie z A. Byliśmy z całym naszym gimnazjum na sprzątaniu świata. Weszłyśmy trochę w las, skręciłyśmy w złą ścieżkę i... ślad po innych zaginął. Błąkałyśmy się po tym lesie przez jakąś godzinę zanim znalazłyśmy drogę powrotną do naszej klasy, która nawiasem mówiąc na nas czekała. Jedyny szok w tym wszystkim był taki, że pani Wu na nas nie nawrzeszczała, jak ona to ma w zwyczaju. No cóż, teraz trzeba podziękować Bogu, że nie mamy z A. nazwiska na K. albo na L. Wtedy na bank by nam się dostało. Poza tym tydzień szkolny przeleciał dość szybko. Na szczęście, nie było żadnych kartkówek ani sprawdzianów. Zaczną się od przyszłego tygodnia. We poniedziałek kartkówka z matmy, a we wtorek sprawdzian. Środa i czwartek wycieczka w Góry Świętokrzyskie, a piątek prawdopodobnie do szkoły. Stwierdzam, że pomimo tej kartkówki i sprawdzianu przyszły tydzień będzie boski. Oczywiście przypału sobie z A. narobimy w tych górach, ale to się wytnie. Poza tym pan J. ,, stoi taki przymulony z tępym wzrokiem'' na korytarzach szkolnych. A pan ratownik z basenu każdemu potrafi życie obrzydzić. Poza tym w tym tygodniu, a dokładniej dzisiaj popołudniu przebiłam sobie policzek. Bolało trochę, ale jestem zadowolona.
Bye.

9/11/2009

Milo, milo

W szkole miło, jak na razie. A. jest chora, ale jest Tuptuś. A wychodzenie ze szkoły na każdej dużej przerwie stało się niemal tradycją. Raz nawet pan H. ( jeden z facetów od wf-u) powiedział jak wchodziłyśmy ,, Ooo, ekipa idzie''. Pan J. miał wczoraj wiatr we włosach. I ogólnie śmiechowo było na jego widok ( jak się nie śmiać z kogoś kto ma zawsze rozwiązane sznurowadła i na dodatek mówi innym żeby je wiązali?). Oczywiście śmiech w formie żartu, przynajmniej w moim przypadku. Lubię pana J. i naprawdę nie śmieję się z niego szyderczo tylko w formie żartu. W domu po staremu. Tata ma wolne, jak na razie, do prawie końca września. Dzisiaj byłam u Natalki. Trzeba przyznać, że już coraz lepiej znosi przedszkole. Przez pierwsze dni płakała, dzisiaj już w ogóle. Ale nic nie je. To chyba jakiś rodzaj buntu. No, ale na pewno w końcu się przekona do przedszkola i może nawet zacznie do niego chodzić bez płaczów i czegokolwiek w tym stylu. Dla niej to też nowa sytuacja. I jeszcze Bóg jeden wie, co się dzieje w głowie takiego dziecka. I moja siostra wyzdrowiała. Od środy chodzi do szkoły. Kończę już.
P.S. Tak bardzo nie chcę tego weekednu. Wiem, że jestem poje****a, ale chcę już poniedziałek.

9/07/2009

Time after time

Już prawie tydzień po pierwszym września i już się uczymy. To straszne, uczenie przez pierwsze dwa tygodnie powinno być zakazane ;). Aktualnie, w tej chwili siedzę sobie na czacie i czekam aż ktoś do mnie napiszę. Wiem, nie jest to zajęcie zbytnio ambitne i w ogóle, ale lepsze to nic, kiedy się nudzi i nie ma co robić. Jutro mam na 9.40, z czego jestem bardzo niezadowolona, gdyż mamy tylko 5 lekcji i gdybyśmy zaczynali o 8.00, kończylibyśmy o 12.30 i dlatego, że jutro mój ulubiony pan od wfu będzie stał w holu pod drzwiami, kiedy ja będę spała. Chamstwo, normalnie. Chamstwo w biały dzień. Poza tym w szkole całkiem spokojnie. Co przerwę wychodzimy ze szkoły ( chociaż nie powinnyśmy) i idziemy na plac zabaw pohuśtać się na karuzeli. Potem wracamy a jakiś facet mówi na nas ,, ekipa znowu przyszła''. I jest fajnie. Szkoła, pomimo konieczności nauki, jest fajna.

9/01/2009

1 wrzesnia

Dzisiaj wstałam o godzinie 7:00. Jak dla mnie to naprawdę wcześnie. O 9.00 był w mojej szkole początek roku szkolnego. Pogadali, pośpiewali, dali plan lekcji na jutro i do domu. Całość trwała 30 minut. Chociaż wydawało mi się, że trwa co najmniej 45. Potem poszłam do babci. U babci jak zwykle trochę pobawiłam się z Natalką, poszłam kupić babci parę rzeczy, a potem domek. Mój tata, oczywiście, nie przyjechał, bo po co przyjechać do rodziny której się nie widzi te 5 czy 6 dni. Toż to zupełnie zbędne. Jutro do szkoły. I z jednej strony nie chcę mi się iść, bo wiem, że będzie zajebiście nudno. A z drugiej chcę mi się iść. Głównie przez prześmianie całej akademii z Amm no i oczywiście trzeba zbesztać pana Jaga za to, że go nie było jak mu chciałyśmy dać kwiatka ( którego i tak dałyśmy facetowi od infy, ale to szczegół). Mam nadzieję, że w tym roku szkolnym będzie więcej wycieczek. Nie tylko jedna do teatru jak w poprzednim roku szkolnym.