5/30/2010

you make me wanna die

Nie widziałam Cię. I już nie mogę się doczekać jutrzejszego czegoś dziwnego w żołądku zanim Cię zobaczę. Poza tym wieczorne popijanie herbaty i myślenie o Tobie jest bardzo, ale to bardzo przyjemne. Tylko trochę szkoda, że nie będzie mnie jutro na wf z Tobą, ale i tak Cię zobaczę. Haa, kocham A. z tego powodu, że nie wydrukowała tego, co powinna wcześniej. I w ogóle to chyba muszę jej podziękować za to, że jeszcze mnie nie zabiła z powodu nadmiernego mówienia o Tobie. Ma cierpliwość...
   Doszłam do niepokojącego wniosku, że mojej mamie podoba się ten cały Bieber czy jak mu tam leci. Załamało mnie to, delikatnie mówiąc. Jutro mam test kompetencji do szkoły, ale po trwających prawie dwa dni nerwach przeszło, kiedy przeczytałam w internecie jak mniej więcej to wygląda i cóż, mam nadzieję, że mój będzie wyglądał podobnie. I chyba trochę zaczynają mnie denerwować pytania o dzieci i niektóre teksty mojego taty. Plus, mam fazę na The Pretty Reckless. Oh, yeah, you make me wanna die.

5/28/2010

and i'll never love again

 Olewanie Cię przez prawie dwa tygodnie było naprawdę bardzo fajne, zwłaszcza twój wzrok który chyba pragnął mnie za to zabić. To było piękne. I potem twój uśmiech podczas naszej rozmowy we wtorek. Ha, to było piękne. Chyba nawet zakiełkowała we mnie nadzieja, że może jednak... W poniedziałek Cię nie będę widzieć. Głupie testy kompetencji, jakby nie mogły być w każdy inny dzień tygodnia ( no może oprócz środy). I jakoś mi nie wyszło dzisiejsze poszukiwanie Cię podczas dni twojego miasta. Może jutro się uda, o ile jutro pojadę.
   Jak pisałam wyżej w poniedziałek mam testy kompetencji, a kompletnie nie wiem jak ma to wyglądać. Cały czas sądziłam, że skoro klasa trwa 4 lata, to język będzie uczony od początku. No, ale nie ważne. Ważne jest to, ze w ogóle nie umiem hiszpańskiego i jakoś nie widzę siebie na tym teście. Koniec, kropka. Od jutra mam calutkie dwa tygodnie odpoczynku od siostry, dzięki Bogu, jedzie na kolonie. Szkoda tylko, że mnie nigdzie nie wysyłają.

5/10/2010

us against the world

  Mam na Ciebie focha. W sumie dość sporego. Postanowiłam się do Ciebie nie odzywać, nie uśmiechać, rzadko na Ciebie patrzeć. Jak na razie wychodzi mi wszystko oprócz patrzenia. Wciąż szukam Cię wzrokiem gdziekolwiek jestem, a jak jesteś w szkole nie mogę przestać na Ciebie patrzeć. Dzisiaj jak rozmawiałam z koleżanką to powiedziała, że mam coś dziwnego w oczach jak na Ciebie patrzę bądź z Tobą rozmawiam. Nie mówiła o co dokładnie chodzi, powiedziała tylko, że jest to ,, przerażające i pozytywne jednocześnie'' zupełnie nie wiem o jakie spojrzenie jej chodzi. I dzisiaj naprawdę bardzo walczyłam ze sobą żeby nie podejść i nie zagadać, po raz pierwszy od paru tygodni stałeś SAM. ZUPEŁNIE SAM! Bez kolegów i innych osób, zupełnie mi niepotrzebnych.
   Po egzaminach jest w sumie ok. Teraz zostało tylko poprawianie ocen. I laba. A w poniedziałek jedziemy do Oświęcimia. Trochę się tego boję, tego co tam zobaczę, usłyszę. Boję się, że się rozkleję i będzie źle. I naprawdę uwielbiam nasze nudzenie się na religii i granie w Szczerość. Sporo się dowiedziałam i o moich koleżankach i trochę o sobie samej. I herbata mi się skończyła. Foch.
P.S. Mam nadzieję, że jedziesz do Oświęcimia. Chociaż mam nadzieję, że i tak Cię zobaczę.