7/29/2010

ostatnia piosenka o milosci

    Dzisiejsze spotkanie z A. zapowiada się ciekawie. A nawet bardzo ciekawie. Spacer z nią i jej psem na pewną ulicę. Nie mogę się doczekać. Z tym, że najpierw z pracy musi przyjść moja mama. Z przykrością zauważyłam, że chociaż jeszcze nie miałam kontaktu z moją klasą, to zaczyna mnie ona denerwować. Nie brzmi to zbyt dobrze, ale trudno. Może jak się poznamy to będzie lepiej ( ha, ha, ha). I uważam, że osoby bardzo przy kości nie powinny nosić bardzo krótkich sukienek. Takie coś po prostu obrzydza mi życie. Sama do osób szczupłych nie należę, ale jakoś nigdy nie przyszło mi na myśl, żeby założyć mini. Chociaż z drugiej strony coraz częściej nad tym myślę, bo skoro osoby grubsze ode mnie się nie wstydzą to czemu ja mam się wstydzić? Hmm, chyba naprawdę poważnie przemyślę zakup miniówy. Piosenka z linka jest jedną z moich ulubionych, biorąc pod uwagę ostatnie parę dni. Uważam, że jest naprawdę piękna. A także, odkąd czytam ,, PS I love you'' doszłam do wniosku, że film za bardzo różni się od książki...

Tomasz Lipiński/Tilt - Ostatnia piosenka o miłości

7/25/2010

commander

  Kolejny dzień mam Internet. Niestety ostatni. Dzisiaj popołudniu (?) znowu jadę na tą zabitą dechami wieś. Na szczęście do powrotu do domu dzieli mnie tylko dwa dni. Cudowe dwa dni. Wtorkowy wieczór spędzę już przy swoim własnym komputerze, na swoim własnym fotelu i przy gg, które nie wyłącza się co chwilę. Dzisiaj byłam na Jasnej Górze. Widok z wieży jest świetny. W skarbcu w sumie też było całkiem ok. Ogólnie Częstochowa mi się podoba. Jest zupełnie inna od Katowic, nie wspominając o mojej małej dziurze. I zakupiłam sobie dzisiaj kieszonkową wersję ,, PS Kocham Cię''. Sporo osób polecało mi tą książkę. Najpierw miałam kupić ,, Gone. Zniknęli. Faza druga: Głód'', ale stwierdziłam, że kupię kiedy indziej. Poza tym, nie miałam tyle kasy. W domu spędzam tylko 10 dni, a potem wybywam, tym razem na tydzień, nad morze. Z rodzicami i siostrą. Mam nadzieję, że będzie ciekawiej niż tutaj.

7/24/2010

skinny jeans

  No więc, jest nudno. Na tej wsi jest śmiertelnie nudno, ale jakoś żyje. Zwłaszcza, że aktualnie spędzam mily weekend w Częstochowie. I za niedługo mam zamiar wybyć z domu i wrócić dopiero około 20. A może nawet później. Niestety połączenie z Internetem za niedługo się skończy. A dokładniej to skończy się, kiedy do domu pójdzie stąd szwagier mojej cioci, no ale, korzystam póki mogę. A już od wtorku będę w swoim domku, przy swoim komputerku. Ta myśl jest naprawdę bardzo pocieszająca. Jeszcze 3 dni. Tylko 3 dni. Ale Web Gadu jest bardzo denerwujące. Ciągle się rozłącza z serwerem. I poszukuję księgarni w Częstochowie, najlepiej w jakimś centrum handlowym, gdyż sądzę, że o tej godzinie księgarnie poza centrami handlowymi są zamknięte. Co mnie, szczerze mówiąc, wcale nie dziwi. I bardzo denerwuje mnie, kiedy ktoś mnie olewa. I N. jest za bardzo zapatrzona w zbyt brutalną bajkę. Ok, w takim razie, ja będę się zbierać.
I może uda mi się dzisiaj wieczorem obejrzeć Sarę po raz któryś tam.
Łiii, do wtorku.

7/18/2010

lips of an angel

  Jednak wyjeżdżam jutro. Około godziny 9. Wczoraj jakoś wybitnie nie chciało mi się tam jechać. Aktualnie moje odczucia są mieszane. Chcę i nie chcę, jednocześnie. Dziwnie czuć dwie przeciwności w tym samym czasie. Ale pocieszam się, że raczej nie jestem jedyną osobą, która tak odczuwa. To raczej mało możliwe, prawda? Ogółem podoba mi się mój nowy kolor włosów. Postanowiłam spróbować poeksperymentować trochę zanim, pod koniec wakacji, pójdę do fryzjera na trwałą koloryzację. Oh, yeah. 19. jest rok bloga. Dziwię się samej sobie, że tyle udało mi się wytrzymać. I nie zapowiada się na razie na rychłe moje odejście. Chyba za bardzo lubię prać swoje brudy w necie. Z resztą nieważne. Za oknem ładna burza. A ja muszę już lecieć, bo się nie wyśpię. Dobranoc. Do zobaczenia za około tydzień.

7/16/2010

whatever happens

 Więc wracam po krótkiej przerwie spowodowanej uzależnieniem od gier z serii Cooking Academy. Nawiasem mówiąc te gry są bardzo ładnie zrobione ( jak na moje nieinformatyczne oko), trochę wciągające ( w ciągu ostatnich 2 dni spędziłam na tym aż 7 godzin życia) i bardzo smaczne. Sądzę, że gdyby nie to, że ograniczyłam posiłki do 3 dziennie już bym coś z tych dań zrobiła. I lubię czytać blogi moich znajomych i przyjaciół. To jest takie... wciągające. Zwłaszcza, kiedy oni albo nie wiedzą albo tylko domyślają się, że to czytam. Naprawdę to polecam. I urodziłam się w złym roku. Naprawdę, zmiany programowe, a co za tym idzie podręcznikowe są złe. Przez to muszę wyrzucić połowę książek z 3. gimnazjum. Są już nieaktualne. Eh, i jak zazwyczaj za książki dostaję około 70-100zł tak dzisiaj dostałam dwa razy mniej. To po prostu jakaś masakra. Z przykrością muszę stwierdzić, że nie będzie mnie na blogu w rocznicę jego powstania. Dlaczego? Gdyż jadę z moją ciocią i siostrą cioteczną na wieś. Zapowiada się tak sobie. Jak będzie, zobaczymy. Spędzę tam przynajmniej tydzień, a maksymalnie dwa. Przymusowy odwyk od Twittera, bloga i gadu-gadu. Mam nadzieję, że nigdzie nikt mi się nie włamie. Bo mogłoby się to nie za dobrze dla mnie skończyć.

7/11/2010

waka waka ( time for africa)

Dzisiaj finał Mistrzostw Świata w piłce nożnej. Mam nadzieję, że wygra Hiszpania, liczę na Hiszpanię i kibicuje im od samego początku. Więc dzisiaj zasiadam przed telewizorem i mocno trzymam kciuki, co prawda tata od razu zacznie swój wykład, że tylko siedzę przed telewizorem albo komputerem, mimo, że ja gdzieś wychodzę, a on nigdy. Jego najnowszym pomysłem jest zlikwidowanie internetu w domu. I to tylko dlatego, że dzisiaj ani ja ani siostra nie okazywałyśmy euforii na widok plaży i jeziorka, które widziałyśmy już mnóstwo razy, bo w sumie często tam jeździmy w wakacje. Nie wiem, może mój kochany tatuś myślał, że od razu wlecimy do wody i będziemy się bawić i skakać w niej jak kilkuletnie dzieci i ledwo nas z niej wyciągnie. Naprawdę nie wiem. Czasem mam wrażenie, że on zupełnie nie zdaje sobie sprawy z tego, że ja już jestem prawie dorosła. Najlepiej by dla niego było żebym usiadła i bawiła się lalkami. Czasem mam wrażenie, że on zupełnie nie rozumie mnie, a ja jego. Wszystko coraz bardziej mnie wkurwia, chcę mieć coś takiego co miałam kiedyś z kimś. Ale wiem, że to niemożliwe do spełnienia, żeby na nowo to zbudować. Po prostu się nie da. Dla mnie nie ma już miejsca w jego życiu.


,, Ja tylko chciałem, żebyś dalej była małą dziewczynką''
,, Przy Tobie nie można być małą dziewczynką, tato''

EDIT:
HISZPANIA WYGRAŁA! VIVA LA ESPANA! Jestem teraz taka zajebiście szczęśliwa, że nie wiem. I bardzo podobała mi się reakcja Ikera na zdobycie mistrzostwa. I w ogóle: JA CHCĘ JESZCZE RAZ!

7/10/2010

the pretty time

Naprawdę, ale to naprawdę, nie powinnam oglądać Sary, i to w dodatku dwa razy w ciągu tygodnia! Za dużo wtedy myślę o Tobie, czyli dołuję się. Ogólnie ten film mnie dołuję. Wyobrażanie sobie mnie i Ciebie, razem. To dla mnie, jak na razie, chyba trochę za dużo. I naprawdę nie wiem, jak się czuję. Ostatnio zmienia się to bardzo szybko. Za szybko. Chciałabym spotkać się z A. ale nie chcę mi się do niej jechać. Jeśli chodzi o nią, to wydaję mi się, że za często ja do niej jeżdżę i coraz częściej mam wrażenie, że nie tak powinno być. Lubię do niej jeździć, ale ona też powinna czasem mnie odwiedzić. Takie jest aktualnie moje zdanie dotyczące tej sprawy. Coś się kończy, coś z moim przyjacielem (?). Nie rozumiemy się ostatnio. Tak mi się wydaję. I czuję, że on chcę odejść. Jak wszyscy faceci na których mi zależy. I chciałabym obejrzeć teraz Sarę, żeby się tak maksymalnie zdołować. I uważam, że każdy ma film do którego często i chętnie wraca. Taki do którego można by było wracać codziennie.

7/05/2010

the moon and the sky

Już za trochę ponad pół godziny w TV znowu puszczają jeden z moich ulubionych filmów. Czyli ,, Sarę'', muszę przyznać, że ten film mogłabym oglądać jak najczęściej. Co prawda jest w nim sporo erotyki i jest trochę nieprawdopodobny to i tak go lubię. I pewnie znowu się poryczę na końcu, albo i wcześniej. Pogodziłam się już z tym, że nie idę tam, gdzie chciałam. Doszłam do wniosku, że tak widocznie musiało być. I jestem już coraz bardziej zadowolona, że tam idę. Co prawda perspektywa spotkania aż tylu znajomych osób trochę mnie przeraża, jednak, mam nadzieję, że nie będzie to takie straszne. I naprawdę nie wiem, po co czytam Pottera po raz enty. Chyba za bardzo lubię wracać do tych książek.

7/03/2010

born for this

Pierwszy tydzień wakacji już za nami. Wiem już wszystko o wynikach rekrutacji. Nie dostałam się do tej szkoły do której chciałam, ale jeszcze nie wszystko stracone. Jeżeli będzie wolne miejsce mają dzwonić. Jestem chyba 3. na liście rezerwowej. Czy jakoś tak. Brakowało mi tylko (aż) 8 pkt żeby się dostać. A jeżeli się nie dostanę zapowiadają się ,, ciekawe'' trzy lata z niezbyt przeze mnie lubianymi osobami z podstawówki. Na dodatek, mój były. Eh, chyba muszę częściej się modlić o to, żeby zadzwonili. Wybitnie nie chcę iść tam, gdzie się dostałam. Od dnia moich 16-stych urodzin ( tj. 2 lipca) rozpoczęłam poranne bieganie. Dzisiaj dorzuciłam do tego brzuszki i jazdę na rolkach, zmniejszenie porcji posiłków i słodzę jedną łyżeczkę herbaty. I jest ona tak samo dobra jak herbata posłodzona z dwóch łyżeczek, a nawet lepsza. Pokochałam Inter Marche za ich zawsze świeże i ciepłe bułeczki. Szkoda, że u mnie w pobliżu nie ma Inter Marche, bo mogłabym zacząć ich nawiedzać w trakcie biegania. Ok, spadam zobaczyć co u moich bliźniąt.
P.S. Villa i Casillas to naprawdę baaaardzo dobrzy i baaardzo seksowni zawodnicy.