Naprawdę nie chcę 24. czerwca. Naprawdę, ale to naprawdę, sądzę, że to  będzie prawdziwy koniec. Może potem, za kilka miesięcy, może nawet lat  się spotkamy. I co wtedy? Ale teraz to nieważne. Chyba. Poza tym, że już  czuję, że te wakacje nie będą należały do udanych. Będę się czuła  zagubiona. Tak myślę. I ciekawa jestem, czy dasz się zaprosić na kawę.  Może jak ładnie zaproponuję albo powiem, że obiecałeś, bo w końcu  obiecałeś. I chciałabym mieć coś takiego co pozwala na zatrzymanie czasu  albo cofnięcie go do odpowiedniego miejsca. I za 2 dni, nasz (?)  ostatni poniedziałek. I czuję, że powinnam, wręcz że muszę tam być.  Chociażby dla siebie. 
   Dzisiaj odebrałam wyniki z egzaminów. W  sumie nie napisałam tego tak tragicznie. 41 z części humanistycznej i 27  z matematyczno-przyrodniczej. I mam tylko (aż) 148pkt biorąc pod uwagę  oceny, egzaminy i test kompetencji do klasy do której chcę się dostać, w  co aktualnie mało wierzę. Za dobre liceum i za dużo chętnych. I ogólnie  chyba się trochę tej szkoły średniej boję. No cóż, najwyżej ucieknę z  krzykiem po pierwszym dniu, zamieszkam w lesie i będę udawać żeńską  wersję Tarzana. W sumie, taki scenariusz podoba mi się chyba  najbardziej. 
I naprawdę uwielbiam Sinead O'Connor za ,, Nothing  compares 2 U''
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz