11/28/2010

is this love?

         Już trochę ochłonęłam po finale Mam Talent. Moim zdaniem wygrała nie ta osoba, co wygrać powinna. Takie programy nie powinny być dla dzieci, przykro mi to mówić, ale niestety, taka jest dla mnie prawda. To jest tylko niepotrzebne robienie dzieciom nadziei na karierę. Akurat przypadek Magdy Welc skończył się dobrze, ale w tej edycji było parę przypadków, kiedy dzieci zostały narażone na zbyt wielki stres. I dalej sądzę, że powinien wygrać Bednarek ewentualnie Lisiecki.
        Za oknem śnieg i czuć w powietrzu nadchodzące święta, których już się nie mogę doczekać. Lubię ten urok, magię tych świąt. Chyba nic nie może się z tym równać. Nawet jeśli święta aktualnie to sama komercja. Te wszystkie firmy tylko żerują na ludziach i przedświątecznej gorączce. Ale mimo wszystko, święta mają w sobie ten klimat.

11/25/2010

nineteen seventy-three

             Dzień spędzony ogólnie ciekawie. Szkoła, a po szkole moja pierwsza w życiu zbiórka harcerska. Dopóki nie poznałam harcerzy sądziłam, że są oni w sumie dość nudni, nijacy, bezbarwni. Muszę stwierdzić, że ostro się myliłam i zwracam honor wszystkim harcerzom. To są naprawdę świetni ludzie ( przynajmniej ci, których ja znam) pełni życia, lubiący się bawić, ale także wesprzeć, kiedy potrzeba. Najlepsze andrzejki w moim życiu, szczerze. Nawet jeśli z wosku wyszło mi niezidentyfikowane coś ( szanowny pan A. nazwał to królikiem lub zającem). Pisanie legendy o powstaniu Andrzejków i późniejsze odgrywanie tego, również było bardzo fajne ( niezapomniana rola pana A. jako króla Świeczkolandii Andrzeja Sprytnego).  Po prostu bawiłam się naprawdę świetnie jak nigdy, chyba. No, może poza paroma niezbyt miłymi sytuacjami... Ale o tym lepiej na razie nie mówić i nie burzyć mi mojego świetnego nastroju. Ogólnie dzień spędzony pozytywnie z pozytywnymi ludźmi i pozytywną energią.

11/15/2010

man down

 I didn't mean to end his life
I know it wasn't right
I cant even sleep at night
Cant get it off my mind
I need to get out of sight
Before I end up behind bars

What started out as a simple altercation

Turned into a real sticky situation
Me just thinking on the time that I'm facing
Makes me wanna cry

Cause I didn't mean to hurt him

Coulda been somebodies son
And I took his heart when
I pulled up that gun

Rum bum bum bum rum bum bum bum rum bum bum bum

Man Down
Rum bum bum bum rum bum bum bum rum bum bum bum
Man Down

Oh mama mama mama

I just shot a man down
In central station
In front of a big all crowd
Oh Why? Oh Why?
Oh mama mama mama
I just shot a man down
In central station

It's a 22

I Call her peggy sue
When she fits right down in my shoes
What do you expect me to do
If you're playing me for a fool
I will lose my cool
And reach for my fire arm

I didn't mean to lay him down

But its too late to turn back now
don't know what I was thinking
Now hes no longer living
So imma bout to leave town

Look I never thought id do it

Never thought id do it
Never thought id do it
Oh gosh
What ever happened to me
Ever happened to me
Ever happened to me
Why did I pull the trigger
Pull the trigger pull the trigger BOOM
And end a ni**a end a ni**as life so soon
When I pull the trigger pull the trigger pull it on you
Somebody tell me what imma what imma do

Cause now imma criminal criminal criminal

Oh lord oh mercy now I am a criminal
Man Down
Tell the judge please give me minimal
Run out of town on the Grand seminal seminal

                                  - Rihanna ,, Man down''

               Czasami jak o Tobie myślę, to stwierdzam, że chętnie zrobiłabym to o czym mówi piosenka. Po prostu poszła do Ciebie z naładowanym pistoletem i patrzyła jak błagasz o litość, której by nie było. Nie po tym, co zrobiłeś. Ale po chwili stwierdzam, że chyba nie byłabym w stanie tego zrobić. O kim bym wtedy myślała? Na co czekała? Gdyby coś takiego się stało nie miałabym nic, poza wspomnieniem o Tobie, kiedy błagasz mnie o litość, a to nie byłoby radosne wspomnienie, a z Tobą chciałabym mieć same dobre wspomnienia. Chociaż zniszczyłeś same dobre wspomnienia trochę ponad dwa tygodnie temu... No cóż, dalej się leczę, nawet jeśli moje myśli zbyt często wędrują ku pewnemu panu, czego nie znoszę, bo ,, to tylko mój kolega''. Więc, leczę się i jak na razie myślę, że jestem na dobrej drodze ( mimo wielu dołów). A jutro aż dwie matematyki, fizyka i biologia. Nie wiem, jak to przeżyję, ale będę musiała. I ewidentnie będę musiała poprawić się z matematyki, bo moje ostatnie oceny nie są satysfakcjonujące. Ale jak mawia Scarlet O'Hara ,, Pomyślę o tym jutro. Jutro też jest dzień''

11/12/2010

complicated

        Powiesz, że miłość jest jak Romeo i Julia,
        Ale będziesz miała na myśli książkę
        Powiesz, że miłość to anioły w Kaplicy Sykstyńskiej,
        Ale będziesz miała na myśli obraz.
        Powiesz, że miłość to to, co twoja sąsiadka czuje do Maryji,
        Ale będziesz miała na myśli opowieść 

        Chcę wiedzieć, 
        Czy kiedykolwiek czułaś
        Tornado w środku,
        Trzęsienie ziemi w środku.
        Przecież nie możesz przywiązać wszystkich naczyń w swoich szafkach.
        W środku trzęsie się morze.
        Nie znajdziesz tysiąca kamizelek ratunkowych, które uchronią cię przed zatonięciem.


       Ja wiem, 
       Miłość to tonięcie. 
       To ból i światło, piorun i magia, to żart!
       
       Czy kiedykolwiek to przeżyłaś? 


       Bo chcesz napisać historię w której będziesz Julią,
       Bo chcesz namalować tysiąc niebieskich
       aniołów, grających na harfie.
       Bo chcesz wskoczyć do tej swojej rzeki 
       I przemoczyć się do nitki. 


       Utonąć razem,
       Rozpłakać się razem, 
       Chwycić się za ręce,
       Zatracić się w jej ramionach.


       A ja będę tam,
       Wśród publiczności,
       Ucząc się cierpliwości Wschodu, cierpliwości rybaka,
       Aż przyjdzie moja kolej.
                                        - Mian Mian.

      Jeden z najładniejszych wierszy, jakie ostatnio czytałam. Jakie kiedykolwiek czytałam. Jak skończę ,, Samotność w sieci'' powinnam jeszcze raz wziąć się za ,, Cukiereczki'' autorki tego wiersza. Koniecznie. I robienie sobie jaj z szanownego pana A. jest naprawdę świetną receptą na nudę i pośmianie się. Nawet jeśli potem był na nas totalnie wkurzony. Ale to jest mało ważne. Aktualnie. Nawet jeśli wczorajszy spacer mi się podobał, chociaż miał wyglądać inaczej. I, szczerze mówiąc, powinien wyglądać inaczej. Sama nie wiem, czemu, ale po prostu tak czuję. Ten spacer MIAŁ wyglądać inaczej, a nie tak jak wyglądał. Z moją kochaną kumpelą byłoby inaczej. Ale nieważne. Po prostu, teraz, nie mogę już dopuszczać do czegoś takiego. Czułam się stanowczo zbyt dobrze i stanowczo zbyt bezpiecznie i stanowczo zbyt dobrze nam się rozmawiało. I tak nie powinno być. Ja doskonale rozumiem, że na nieszczęśliwą miłość pomaga inna, ale, do cholery, ta inna miłość powinna być SZCZĘŚLIWA, bo inaczej to tylko takie zataczanie kręgu, z czego nigdy się nie wydostanę, jeżeli będę postępować tak, jak do tej pory. Pan A. to TYLKO kolega i NIGDY WIĘCEJ takich sytuacji jak wczoraj. Amen. TYLKO kolega!
    

11/07/2010

s&m

       Uspokoiłam się trochę. W każdym bądź razie już nie płaczę co wieczór, chociaż bardzo często o tym wszystkim myślę. I bardzo często jest mi cholernie źle z tego powodu. Jeszcze teraz, kiedy koleżanka podsunęła mi, wcale nie taką złą myśl. Zastanawiam się, co zrobić. Czy poddać się, czy dalej walczyć? Czy być z nim tylko od czasu do czasu, jeśli się zgodzi. Naprawdę nie wiem teraz. Za dużo myśli, za dużo jego reakcji, za dużo moich nerwów. To powoli wykańcza, ale cóż: Love kills slowly jak piszę na moim zeszycie do języka polskiego. Czy mówiłam już, że to dla mnie za wiele? A wspominałam, że Ty nie powinieneś mieć dziewczyny? Ewentualnie tych cholernych wyrzutów sumienia. Nie mogliśmy poznać się w inny sposób? Na dodatek parę lat wcześniej? I to tak żebym ja była te kilka lat starsza albo Ty kilka lat młodszy? Nie radzę sobie z tym. Cholernie sobie z tym nie radzę. Potrafię się wszędzie załamać, gdziekolwiek jestem, cokolwiek robię. Spadam znowu w to wszystko i czasem sporo czasu minie zanim znowu wrócę do rzeczywistości.
LOVE KILLS SLOWLY.

11/02/2010

your love

               Wszystko odeszło, spaliło się, cały trud, wszystko poszło na marne... Czuję się teraz zraniona, zmęczona. Codziennie rozpadam się na miliony małych kawałków, spadam w tą przepaść myślenia o nim, marzeń o tym, co moglibyśmy razem robić. To wszystko cholernie boli, wbija się we mnie jak wyjątkowo ostry nóż, a ja nie potrafię sobie nawet pomóc w sposób całkowicie nie autodestrukcyjny, bo jedyne, co pomaga na to wszystko to alkohol. Chciałabym żeby mnie jakoś uratował, żeby sprawił żebym mogła w końcu normalnie, pełną piersią oddychać, żeby nie wydawało mi się, że się potykam z każdym krokiem. Jedynie w szkole są momenty, kiedy zapominam, śmieję się z innymi i zapominam, ale na krótko. Potem to wraca, często jeszcze bardziej wyraźne i jeszcze mocniej tnące. Ogólnie rzecz biorąc, zabrałeś mi mój cały dotychczasowy świat, wszystko w co wierzyłam i co było dla mnie ważne. Zniszczyłeś to jednym SMS-em, chociaż powinieneś się ze mną kulturalnie spotkać i o tym porozmawiać i przeprosić. Za to, że narobiłeś mi jakiejś głupiej nadziei, że mogę liczyć na coś z Twojej strony. Może i byłam głupia, że ci zaufałam, ale to w sumie Tobie nie bardzo mogę po tym wszystkim ufać.
PS. Zazdroszczę Jej każdej pieprzonej sekundy z Tobą. Jak nigdy.