11/07/2010

s&m

       Uspokoiłam się trochę. W każdym bądź razie już nie płaczę co wieczór, chociaż bardzo często o tym wszystkim myślę. I bardzo często jest mi cholernie źle z tego powodu. Jeszcze teraz, kiedy koleżanka podsunęła mi, wcale nie taką złą myśl. Zastanawiam się, co zrobić. Czy poddać się, czy dalej walczyć? Czy być z nim tylko od czasu do czasu, jeśli się zgodzi. Naprawdę nie wiem teraz. Za dużo myśli, za dużo jego reakcji, za dużo moich nerwów. To powoli wykańcza, ale cóż: Love kills slowly jak piszę na moim zeszycie do języka polskiego. Czy mówiłam już, że to dla mnie za wiele? A wspominałam, że Ty nie powinieneś mieć dziewczyny? Ewentualnie tych cholernych wyrzutów sumienia. Nie mogliśmy poznać się w inny sposób? Na dodatek parę lat wcześniej? I to tak żebym ja była te kilka lat starsza albo Ty kilka lat młodszy? Nie radzę sobie z tym. Cholernie sobie z tym nie radzę. Potrafię się wszędzie załamać, gdziekolwiek jestem, cokolwiek robię. Spadam znowu w to wszystko i czasem sporo czasu minie zanim znowu wrócę do rzeczywistości.
LOVE KILLS SLOWLY.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz