12/28/2010

back to december

tylko go lubię. nie zakochałam się jeszcze w nim, wciąż mogę powiedzieć mu żegnaj, ale lubię go, naprawdę lubię i na razie to mi wystarcza.
     ... czasami tak jest, że czyjaś myśl jest o wiele trafniejsza niż własna... Tylko dlaczego, skoro tylko go lubię jestem o nią tak zazdrosna, a jednocześnie szczęśliwa, że on jest z nią szczęśliwy?

12/20/2010

lady in red

        Coraz bliżej święta, coraz bliżej święta, coraz bliżej święta... Gdybym mogła śpiewałabym to bez przerwy. Na zmianę z ,, Last Xmas'', ,, All I Want For Xmas Is You'' i ,, Shake Up Xmas''. Święta są już tak blisko, że ja nie mogę się już doczekać ubrania choinki, kolacji wigilijnej, nawet tego cholernego dzielenia się opłatkiem, którego nie znoszę, bo nigdy nie wiem, jakie życzenia złożyć. No, a na następny dzień totalne lenistwo, brak chęci na robienie czegokolwiek i totalne opróżnianie lodówki, plus prawdopodobna wizyta u dziadka. A po cudownych dwóch dniach znowu zwykła codzienność. A parę dni później wyczekiwany ( w moim wypadku) Sylwester. I jak to inteligentnie stwierdził mój kolega dh. A. ,, w Sylwestra życzę Wam żebyście nawalili się jak dzikie świnie''. Co prawda użył mocniejszego słowa niż ,, nawalić'', ale mniejsza z tym. Czuję, że ta notka jest totalnie beznadziejna i nawet nie warto jej kończyć, ale też mniejsza z tym.
PS. Nie lubię, kiedy się na mnie denerwujesz...

12/16/2010

broken-hearted girl

           Jest czwartek, jest 22.35, jestem nienormalna i prawdopodobnie nie potrafię kochać. Ani nawet lubić. Jestem wredną, nadętą, egoistyczną osobą, której priorytetową sprawą jest to, żeby ona była szczęśliwa. Która stawia własne szczęście nad szczęście innych. Jestem wredną, nadętą, egoistyczną, zazdrosną osobą, która potrafi być zazdrosna o faceta, który nie jest jej. Jestem wredną, nadętą, egoistyczną, zazdrosną, ZAWSZE zakochującą się beznadziejnie osobą. Ogólnie rzecz biorąc jestem totalnie bez sensu, totalnie nienormalna i jestem suką. I mam totalnego pecha, totalnego, typowego dla mnie pecha, że podobają mi się osoby, którym ja niekoniecznie się podobam. Nie wiem, co złego jest we mnie, nie wiem co złego jest w nich... I naprawdę nie spodobało mi się to uczucie w sercu, kiedy dzisiaj zobaczyłam tego pana. I znowu się zastanawiam, co ja tak naprawdę czułam do Ciebie...
Zbyt duże wyimaginowanie....
Zbyt dużo sobie wyobrażam...
Przecież jeden czy dwa spacery nie znaczą tyle ile przysięga małżeńska, czyż nie?

12/13/2010

hungover

         Ostatnio moje życie trochę się zmienia. Staje się inne. Bardziej ludzkie, przedtem w sumie wegetowałam. Jeżeli miałabym porównać siebie sprzed roku do siebie obecnej to prawdopodobnie stwierdziłabym, że zaszła we mnie jakaś, wcale niemała zmiana. Rok temu byłam zapatrzona tylko w jeden punkt w swoim życiu. Dla niego żyłam, poświęcałam się, planowałam każdy dzień. Tak, tym punktem byłeś Ty. Ty który jednocześnie bardzo mnie skrzywdziłeś i pokazałeś jak kręci się świat. Ale o tym później. Aktualnie takich ,, punktów'' w które jestem zapatrzona jest więcej. Znajomi ze szkoły, harcerstwo, kółka zainteresowań, niezapomniana i zawsze kochana A. którą powinnam wymienić jako pierwszą... ogólnie to wszystko ( i parę innych rzeczy) składa się na mój aktualny świat i postępowanie. Czy z Tobą skończyłam? Myślę, że jestem na bardzo dobrej drodze do tego. Dzisiaj usunełam ( niechącący!) wszystkie smsy od Ciebie i po pierwszym szoku z tym związanym poczułam się wolna, jakby coś spadło mi z serca. Świat dalej się kręcił, samochody jeździły, piorun we mnie nie uderzył. Poczułam się tak jakby w moim życiu na zawsze miało nie być Ciebie. Wiem, pisałam to już raz, a potem wyszło, co wyszło, ale czuję, że tym razem jest to definitywny koniec. Spora w tym zasługa pewnej osoby, która nawet nie wie, jak bardzo mi pomaga, ale o tym może kiedy indziej. Kiedyś pewnie podziękuję mu w 4 oczy i opowiem o wszystkim, ale aktualnie mogę powiedzieć tutaj: Dziękuję. Pomagasz mi bardzo i powinieneś pomagać dalej. Nie chcę tego stracić.
         Wracając do tematu, nie tylko świat nie przestał się kręcić i poczułam się wolna... Po skasowaniu tych durnych smsów byłam smutna tylko chwilę, krótką, cholerną chwilę. I ani chwili dłużej :). Ale i tak wiem, że ostateczny ,, sprawdzian'' nastąpi wtedy, kiedy przypadkiem gdzieś Cię zobaczę, nieważne czy to będzie kolejka w kasie, jakiś sklep czy jakiekolwiek inne miejsce. Wtedy jeżeli serce nie zacznie mi bić mocniej, nie zacznie mi się kręcić w głowie i inne tego typu rzeczy będę wiedziała, że jestem z Ciebie wyleczona w 100%. Jednakże mimo wszystko, nie żałuję tego. Nie żałuję tego, że bardzo Cię lubiłam i że swojego czasu byłeś ze mną w każdej mojej myśli i pragnieniu. Żałuję tylko, że tak długo to wszystko trwało. I że zachowywałam się wtedy trochę dziecinnie. Aktualnie pora żyć własnym życiem, bez wyobrażeń o czymś, czego mieć nie powinniśmy lub po prostu nie możemy. So live your life, I will live my life. Gdybym mogła życzyłabym Ci z Nią szczęścia, chociaż nawet jej nie kochasz....


To przecież tylko telefon. Otworzyła Wiadomości "Mój Katalog" w którym przechowywała wszystkie wiadomości od Niego. Zaznaczyła wszystkie do usunięcia. Telefon pytał : Czy jesteś pewny, że chcesz usunąć te wiadomości ? (tak/nie). Siedziała chwilę nieruchomo, wpatrując się w ekran . Idiotyczne pytanie ! - pomyślała z wściekłością. Nagle poczuła się tak , jakby od jej odpowiedzi zależało czyjeś życie. Kliknęła na 'tak ' . Nic się nie wydarzyło . Świat istniał dalej . Widownia odetchnęła z ulgą...
P.S. Żałuję też, że nie zrobiłam tego zupełnie świadomie, ale to lepiej przemilczeć, ważne jest to jak się potem czułam....

12/09/2010

save me

            Nicki Minaj wymiata, telefony to świetny wynalazek, jutrzejsze bycie na nogach od 7 do 20 wydaję się być bardzo ciekawym przeżyciem, a skasowanie się notki było naprawdę bardzo, bardzo głupie. Nie ma to jak mieć ponad pół notki i jednym kliknięciem przekreślić wszystko. W ogóle nie lubię już pana A. gdyż i ponieważ skasował on MOJĄ grę na swoim ( jakby się bardziej nad tym zastanowić to moim) telefonie. Plus, zdecydowałam, że od dzisiaj będę unikać czatów, gdyż zawsze, kiedy kogoś tam poznaję jest on zawsze totalnym psycholem albo totalnym zboczeńcem, w sumie to w wielu przypadkach na jedno wychodzi, ale mniejsza z tym. KONIEC Z CZATAMI! Aktualnie mam traumę. I sądzę, że będę ją mieć jeszcze przez jakiś czas. Naprawdę chciałabym mieć tak zapchane dni ( poza dniami przed ważnymi kartkówkami lub sprawdzianami) jak ten jutrzejszy. Kocham nie mieć na nic czasu, kiedy mam go za dużo za bardzo się nudzę. Ot co! Plus to bardzo dziwne, że kupiłam doładowanie za 30 zł niespełna dwa tygodnie temu, a zostało mi zaledwie 4 zł. Moja zdolność szybkiego rozpieprzania pieniędzy, które posiadam na telefonie jest po prostuj bajkowa.

12/03/2010

so sick

             Wczoraj były twoje urodziny. Nie złożyłam Ci życzeń. Cały dzień biłam się z myślami, czy to zrobić, czy nie. W końcu tego nie zrobiłam. Sama nie wiem, czemu nie. Czy dlatego, że panna A. stwierdziła, że kategorycznie nie mogę tego zrobić, dlatego, że się bałam, czy dlatego, że chciałam sobie coś udowodnić. Wydaje mi się, że chyba wszystko po kolei. Dziwnie mi z tym, że nie napisałam, zwłaszcza, że obiecywałam sobie, że wtedy napiszę. Strach, niestety, zwyciężył. Chociaż chętnie przeczytałabym jego odpowiedź na takiego smsa. Bardzo chętnie nawet...
             Dzisiejszy dzień spędzony naprawdę świetnie. W szkole tylko 4 godziny, z czego dwie to spanie na j. angielskim, gdyż i ponieważ nauczycielka strasznie przynudza. I kartkówka z WOS-u na dodatek, a matma na deser. Później popołudnie spędzone z panem A. w centrum handlowym i jaranie się książką z aktami z paniami M. i K. Bosko.
EDIT
Uwielbiam to zdjęcie i ten podpis. I może ktoś powiedzieć, że Skins US w ogóle nie będzie miało nic wspólnego z angielskim Skins, ale kampania im się udała.

11/28/2010

is this love?

         Już trochę ochłonęłam po finale Mam Talent. Moim zdaniem wygrała nie ta osoba, co wygrać powinna. Takie programy nie powinny być dla dzieci, przykro mi to mówić, ale niestety, taka jest dla mnie prawda. To jest tylko niepotrzebne robienie dzieciom nadziei na karierę. Akurat przypadek Magdy Welc skończył się dobrze, ale w tej edycji było parę przypadków, kiedy dzieci zostały narażone na zbyt wielki stres. I dalej sądzę, że powinien wygrać Bednarek ewentualnie Lisiecki.
        Za oknem śnieg i czuć w powietrzu nadchodzące święta, których już się nie mogę doczekać. Lubię ten urok, magię tych świąt. Chyba nic nie może się z tym równać. Nawet jeśli święta aktualnie to sama komercja. Te wszystkie firmy tylko żerują na ludziach i przedświątecznej gorączce. Ale mimo wszystko, święta mają w sobie ten klimat.

11/25/2010

nineteen seventy-three

             Dzień spędzony ogólnie ciekawie. Szkoła, a po szkole moja pierwsza w życiu zbiórka harcerska. Dopóki nie poznałam harcerzy sądziłam, że są oni w sumie dość nudni, nijacy, bezbarwni. Muszę stwierdzić, że ostro się myliłam i zwracam honor wszystkim harcerzom. To są naprawdę świetni ludzie ( przynajmniej ci, których ja znam) pełni życia, lubiący się bawić, ale także wesprzeć, kiedy potrzeba. Najlepsze andrzejki w moim życiu, szczerze. Nawet jeśli z wosku wyszło mi niezidentyfikowane coś ( szanowny pan A. nazwał to królikiem lub zającem). Pisanie legendy o powstaniu Andrzejków i późniejsze odgrywanie tego, również było bardzo fajne ( niezapomniana rola pana A. jako króla Świeczkolandii Andrzeja Sprytnego).  Po prostu bawiłam się naprawdę świetnie jak nigdy, chyba. No, może poza paroma niezbyt miłymi sytuacjami... Ale o tym lepiej na razie nie mówić i nie burzyć mi mojego świetnego nastroju. Ogólnie dzień spędzony pozytywnie z pozytywnymi ludźmi i pozytywną energią.

11/15/2010

man down

 I didn't mean to end his life
I know it wasn't right
I cant even sleep at night
Cant get it off my mind
I need to get out of sight
Before I end up behind bars

What started out as a simple altercation

Turned into a real sticky situation
Me just thinking on the time that I'm facing
Makes me wanna cry

Cause I didn't mean to hurt him

Coulda been somebodies son
And I took his heart when
I pulled up that gun

Rum bum bum bum rum bum bum bum rum bum bum bum

Man Down
Rum bum bum bum rum bum bum bum rum bum bum bum
Man Down

Oh mama mama mama

I just shot a man down
In central station
In front of a big all crowd
Oh Why? Oh Why?
Oh mama mama mama
I just shot a man down
In central station

It's a 22

I Call her peggy sue
When she fits right down in my shoes
What do you expect me to do
If you're playing me for a fool
I will lose my cool
And reach for my fire arm

I didn't mean to lay him down

But its too late to turn back now
don't know what I was thinking
Now hes no longer living
So imma bout to leave town

Look I never thought id do it

Never thought id do it
Never thought id do it
Oh gosh
What ever happened to me
Ever happened to me
Ever happened to me
Why did I pull the trigger
Pull the trigger pull the trigger BOOM
And end a ni**a end a ni**as life so soon
When I pull the trigger pull the trigger pull it on you
Somebody tell me what imma what imma do

Cause now imma criminal criminal criminal

Oh lord oh mercy now I am a criminal
Man Down
Tell the judge please give me minimal
Run out of town on the Grand seminal seminal

                                  - Rihanna ,, Man down''

               Czasami jak o Tobie myślę, to stwierdzam, że chętnie zrobiłabym to o czym mówi piosenka. Po prostu poszła do Ciebie z naładowanym pistoletem i patrzyła jak błagasz o litość, której by nie było. Nie po tym, co zrobiłeś. Ale po chwili stwierdzam, że chyba nie byłabym w stanie tego zrobić. O kim bym wtedy myślała? Na co czekała? Gdyby coś takiego się stało nie miałabym nic, poza wspomnieniem o Tobie, kiedy błagasz mnie o litość, a to nie byłoby radosne wspomnienie, a z Tobą chciałabym mieć same dobre wspomnienia. Chociaż zniszczyłeś same dobre wspomnienia trochę ponad dwa tygodnie temu... No cóż, dalej się leczę, nawet jeśli moje myśli zbyt często wędrują ku pewnemu panu, czego nie znoszę, bo ,, to tylko mój kolega''. Więc, leczę się i jak na razie myślę, że jestem na dobrej drodze ( mimo wielu dołów). A jutro aż dwie matematyki, fizyka i biologia. Nie wiem, jak to przeżyję, ale będę musiała. I ewidentnie będę musiała poprawić się z matematyki, bo moje ostatnie oceny nie są satysfakcjonujące. Ale jak mawia Scarlet O'Hara ,, Pomyślę o tym jutro. Jutro też jest dzień''

11/12/2010

complicated

        Powiesz, że miłość jest jak Romeo i Julia,
        Ale będziesz miała na myśli książkę
        Powiesz, że miłość to anioły w Kaplicy Sykstyńskiej,
        Ale będziesz miała na myśli obraz.
        Powiesz, że miłość to to, co twoja sąsiadka czuje do Maryji,
        Ale będziesz miała na myśli opowieść 

        Chcę wiedzieć, 
        Czy kiedykolwiek czułaś
        Tornado w środku,
        Trzęsienie ziemi w środku.
        Przecież nie możesz przywiązać wszystkich naczyń w swoich szafkach.
        W środku trzęsie się morze.
        Nie znajdziesz tysiąca kamizelek ratunkowych, które uchronią cię przed zatonięciem.


       Ja wiem, 
       Miłość to tonięcie. 
       To ból i światło, piorun i magia, to żart!
       
       Czy kiedykolwiek to przeżyłaś? 


       Bo chcesz napisać historię w której będziesz Julią,
       Bo chcesz namalować tysiąc niebieskich
       aniołów, grających na harfie.
       Bo chcesz wskoczyć do tej swojej rzeki 
       I przemoczyć się do nitki. 


       Utonąć razem,
       Rozpłakać się razem, 
       Chwycić się za ręce,
       Zatracić się w jej ramionach.


       A ja będę tam,
       Wśród publiczności,
       Ucząc się cierpliwości Wschodu, cierpliwości rybaka,
       Aż przyjdzie moja kolej.
                                        - Mian Mian.

      Jeden z najładniejszych wierszy, jakie ostatnio czytałam. Jakie kiedykolwiek czytałam. Jak skończę ,, Samotność w sieci'' powinnam jeszcze raz wziąć się za ,, Cukiereczki'' autorki tego wiersza. Koniecznie. I robienie sobie jaj z szanownego pana A. jest naprawdę świetną receptą na nudę i pośmianie się. Nawet jeśli potem był na nas totalnie wkurzony. Ale to jest mało ważne. Aktualnie. Nawet jeśli wczorajszy spacer mi się podobał, chociaż miał wyglądać inaczej. I, szczerze mówiąc, powinien wyglądać inaczej. Sama nie wiem, czemu, ale po prostu tak czuję. Ten spacer MIAŁ wyglądać inaczej, a nie tak jak wyglądał. Z moją kochaną kumpelą byłoby inaczej. Ale nieważne. Po prostu, teraz, nie mogę już dopuszczać do czegoś takiego. Czułam się stanowczo zbyt dobrze i stanowczo zbyt bezpiecznie i stanowczo zbyt dobrze nam się rozmawiało. I tak nie powinno być. Ja doskonale rozumiem, że na nieszczęśliwą miłość pomaga inna, ale, do cholery, ta inna miłość powinna być SZCZĘŚLIWA, bo inaczej to tylko takie zataczanie kręgu, z czego nigdy się nie wydostanę, jeżeli będę postępować tak, jak do tej pory. Pan A. to TYLKO kolega i NIGDY WIĘCEJ takich sytuacji jak wczoraj. Amen. TYLKO kolega!
    

11/07/2010

s&m

       Uspokoiłam się trochę. W każdym bądź razie już nie płaczę co wieczór, chociaż bardzo często o tym wszystkim myślę. I bardzo często jest mi cholernie źle z tego powodu. Jeszcze teraz, kiedy koleżanka podsunęła mi, wcale nie taką złą myśl. Zastanawiam się, co zrobić. Czy poddać się, czy dalej walczyć? Czy być z nim tylko od czasu do czasu, jeśli się zgodzi. Naprawdę nie wiem teraz. Za dużo myśli, za dużo jego reakcji, za dużo moich nerwów. To powoli wykańcza, ale cóż: Love kills slowly jak piszę na moim zeszycie do języka polskiego. Czy mówiłam już, że to dla mnie za wiele? A wspominałam, że Ty nie powinieneś mieć dziewczyny? Ewentualnie tych cholernych wyrzutów sumienia. Nie mogliśmy poznać się w inny sposób? Na dodatek parę lat wcześniej? I to tak żebym ja była te kilka lat starsza albo Ty kilka lat młodszy? Nie radzę sobie z tym. Cholernie sobie z tym nie radzę. Potrafię się wszędzie załamać, gdziekolwiek jestem, cokolwiek robię. Spadam znowu w to wszystko i czasem sporo czasu minie zanim znowu wrócę do rzeczywistości.
LOVE KILLS SLOWLY.

11/02/2010

your love

               Wszystko odeszło, spaliło się, cały trud, wszystko poszło na marne... Czuję się teraz zraniona, zmęczona. Codziennie rozpadam się na miliony małych kawałków, spadam w tą przepaść myślenia o nim, marzeń o tym, co moglibyśmy razem robić. To wszystko cholernie boli, wbija się we mnie jak wyjątkowo ostry nóż, a ja nie potrafię sobie nawet pomóc w sposób całkowicie nie autodestrukcyjny, bo jedyne, co pomaga na to wszystko to alkohol. Chciałabym żeby mnie jakoś uratował, żeby sprawił żebym mogła w końcu normalnie, pełną piersią oddychać, żeby nie wydawało mi się, że się potykam z każdym krokiem. Jedynie w szkole są momenty, kiedy zapominam, śmieję się z innymi i zapominam, ale na krótko. Potem to wraca, często jeszcze bardziej wyraźne i jeszcze mocniej tnące. Ogólnie rzecz biorąc, zabrałeś mi mój cały dotychczasowy świat, wszystko w co wierzyłam i co było dla mnie ważne. Zniszczyłeś to jednym SMS-em, chociaż powinieneś się ze mną kulturalnie spotkać i o tym porozmawiać i przeprosić. Za to, że narobiłeś mi jakiejś głupiej nadziei, że mogę liczyć na coś z Twojej strony. Może i byłam głupia, że ci zaufałam, ale to w sumie Tobie nie bardzo mogę po tym wszystkim ufać.
PS. Zazdroszczę Jej każdej pieprzonej sekundy z Tobą. Jak nigdy.

10/30/2010

when a man loves a woman

              Co, jak co, ale humorek aktualnie mam zajebisty. Pobudzony kawą i Michaelem Boltonem w głośnikach. Powinnam częściej słuchać ,, When a man loves a woman'' to naprawdę bardzo pozytywnie na mnie działa. I jeszcze D. uśmiechający się do mnie, nawet jeśli jest to uśmiech, którego realnie nie mogę zobaczyć. Po prostu kocham! Nie D. tylko to wszystko. Ta noc powinna trwać nienaruszona. I wgl, to ja głodna jestem i pić mi się chcę. I zupełnie nie wiem, dlaczego po kawie chcę mi się cholernie pić. Może mi to ktoś wytłumaczyć? Chyba nikt. Joł. To M. kończy na dzisiaj.

10/23/2010

heartbeat

              Picie kawy z mlekiem i cukrem, a także zawieranie dziwnych znajomości poprzez Gadu Gadu to naprawdę bardzo dobra forma rozrywki na sobotni wieczór, prawie noc. Nie mam kompletnie ani weny, ani pomysłu na tą notkę. Bo ogólnie nie ma teraz przy mnie osób, bądź osoby, która potrafi mnie zainspirować. Jakiś tydzień temu doszłam do wniosku, że niektórzy faceci to świnie, a ostatnio się o tym przekonałam zupełnie. I tu nie chodzi tylko o to, że najpierw mi piszę różne typowe frazesy, a parę dni potem piszę, że się mną brzydzi. Bardziej o to jak szybko znalazł kogoś na moje miejsce. Zresztą, nieważne. To naprawdę nieważne, aktualnie mam ciut ważniejsze sprawy na głowie. Jedną z nich jest poniedziałkowy sprawdzian z woku, do którego kompletnie nikt nie potrafi się nauczyć, bo mamy aż tak inteligentną książkę, że się nie da.

10/19/2010

what's my name?

     To wszystko zmienia się jak w jakimś cholernym kalejdoskopie. Raz jest tak dobrze, że aż chcę mi się skakać z radości, a innym razem tak beznadziejnie, że najchętniej zamknęłabym się gdzieś i zaczęła płakać. Jest tak, że bardzo często sama nie wiem, co o tym myśleć. Raz jest dobrze, żeby znowu za kilka lub kilkanaście godzin było beznadziejnie. Nie wiem, czy robisz to specjalnie, czy jak, ale gdybyś mógł to jakoś przeczytać napisałabym, żebyś przestał, postawił sprawę jasno i... byłoby ok. Taka zabawa w kotka i myszkę kompletnie mnie nie bawi i psychicznie wykańcza. Po prostu, gdybyś mógł to przeczytać poprosiłabym o chwilę szczerości, choćby krótką, żebym mogła wiedzieć, czy jest o co walczyć. Czy mam jakiekolwiek szanse... Ale ty, jak zwykle nic. Czuję, że wszystko rozwiąże się w jeden, lub drugi sposób w przyszłą sobotę i wtedy będzie albo zajebiście dobrze, albo koszmarnie źle.

Bo ona tak bardzo chciała, żeby coś napisał. Cokolwiek. Nawet zwykłe „zostaw mnie”. Ale on milczał. A ona tak bardzo chciała, żeby tylko napisał. Cokolwiek, żeby wszystko było jasne...

10/16/2010

you lost me

          Życie mogłoby i powinno wyglądać tak jak teraz. Bo aktualnie jest IDEALNIE! Idealniej niż kiedykolwiek mogłoby być, idealniej niż w moich marzeniach. Po prostu my dreams come true. I naprawdę nie mogę doczekać się już jutra, chociaż wczoraj byłam tak wkurwiona i smutna jak nigdy, dzisiejszy dzień był o wiele, wiele lepszy. Nawet 1000000% lepszy niż ostatnie parę dni. Chyba po raz pierwszy czuję taką radość, takie zniecierpliwienie, czas leci tak wolno. Ech, po prostu chcę już jutro około godziny 18. To tyle. Ech, chyba pójdę dalej zanurzać się w świat własnych fantazji i marzeń. I jestem bardzo głodna, a nie chcę mi się iść po jedzenie. Masakra jakaś. 

This gotta be the first time I really see that this love could be real

10/13/2010

list

         Jutro Dzień Nauczyciela, Twój dzień, i jak w taki dzień mogłabym o Tobie nie myśleć. Zwłaszcza, że jutro mija rok, od pewnego wydarzenia. A ja, jutro, jak rok temu, znowu tam wracam, do mojej byłej już szkoły. Cholernie się boję, boję się tego, jak mogę na Ciebie zareagować, jak Ty zareagujesz na mnie. A to wszystko, to trochę sporo. Chociaż, z drugiej strony, nie mam 100% pewności, że będziesz tam jutro. POWINIENEŚ być, to w końcu Twoje święto i z tego, co wiem, co roku jesteś. I cała ta notka, to jakiś zupełny bełkot. Nie wiem, czy z emocji, czy z czegoś jeszcze innego. Chyba po prostu bardzo pragnę już godziny 8.00 jutro rano.
A te dni ciszy, które, które dzielą nas podpowiadają mi złe obrazy. Muszę to przetrwać przeczekać, przeczekać trzeba mi. A jutro znowu pójdziemy nad rzekę.

10/09/2010

dance in the dark

      Wycieczka jak najbardziej udana. Jedna z najlepszych, o ile nie najlepsza, w całym moim życiu. Nigdy tyle się nie uśmiałam, nigdy nie oglądałam pornoli na wycieczce i nie spałam tak mało. To były naprawdę wspaniałe 3 dni, które po prostu trzeba kiedyś powtórzyć. Naprawdę mało było moich małych dołków, chyba tylko jeden. Alkoholu było w sumie mało, chociaż i tak zachowywaliśmy się wszyscy jak totalnie nawaleni. No, ale od wczorajszego popołudnia wróciliśmy do rzeczywistości. A od jutra wracamy do szkolnej rzeczywistości.Wycieczki powinny trwać cały rok szkolny, powinniśmy się tylko co jakiś czas przemieszczać z miejsca na miejsce... Cii, wiem, że teraz gadam jak po kilku głębszych, ale to nieważne.
I naprawdę uwielbiam sobotnie noce z kawą i smutną muzyką. To mnie... oczyszcza. Hmm, tak, to chyba dobre słowo.

10/04/2010

walk away



Bo czasami jest za późno żeby powrócić, choćby nie wiadomo jak się chciało...
PS. Film nie mój.

10/03/2010

giving you up

         Tęsknię. Cholernie tęsknię.

9/30/2010

tak bardzo chce

       Pewne rzeczy się zmieniają, niektóre w jednej chwili inne, potrafią zmieniać się i ewoluować przez długi okres. Sama nie wiem, do której grupy należy moja znajomość z pewnym człowiekiem, ale raczej do tej drugiej. Przypomina mi to trochę film romantyczny, tylko bez happy endu. Myślę, że po prostu stanęliśmy na jakimś rozdrożu i każde z nas wybrało sobie inną drogę, którą chcę podążać. Być może jeszcze się dogadamy, może ta przerwa pozwoli nam dogadać się w jakiś sposób, a może kompletnie nas od siebie rozdzieli. Chciałabym wierzyć, że znajdziemy drogę którą będziemy mogli podążać razem, że uda nam się rozmawiać normalnie. Wiem, że dla wielu to tylko słowa, puste słowa, ale dla mnie słowa to bardzo ważna rzecz. Świetny sposób komunikacji, zawsze, kiedy chcę dać upust emocjom używam słów, zwłaszcza pisanych. Ale wracając do tego wszystkiego, czuję, że nie znajdziemy tego, na czym mi zależy. Szanse na to są bardzo małe, naprawdę nikłe. To chyba naprawdę idealny czas, żeby dorosnąć i samemu radzić sobie z problemami, bez pomocy lub rady innych. P.S. Mam nadzieję, że moje dzieci, nigdy nie będą przechodziły takiego okresu jak ja teraz.

Notka dedykowana mojemu dobremu znajomemu, który na pewno będzie wiedział, że to o nim i dla niego.

P.S.2 Big girls don't cry....

9/29/2010

I

       W przerwie w pisaniu recenzji do gazetki szkolnej zabieram się za nowy post. Poza tym, że zakochałam się w panu rasta z Mam Talent nic ciekawego się u mnie nie dzieje. Moi znajomi wysyłają mi piosenki za bardzo kojarzące mi się z okresem w moim życiu który trwał ( a przynajmniej taką mam nadzieję) około roku. Nadal reaguję na wszystko, co mi się z nim kojarzy zbyt emocjonalnie, zbyt dziecinnie. Po prostu zachowuję się wtedy, jak małe dziecko, które chcę zabawkę, a nie może jej nie mieć. Bo, w sumie, w głębi duszy, on był taką zabawką, której nie mogłam dostać... Na którą nie dorosłam, nie zasłużyłam sobie, która nie była dla mnie. Tak, on chyba był dla mnie kimś właśnie takim. Niespełnionym marzeniem, nierealną fantazją, kimś, kto był, bo był na tamten czas idealny na to, żeby być. A ja już chyba z tego wyrosłam, z takich właśnie dosyć dziecinnych, nierealnych miłości. I chociaż wciąż myślę o nim, wyobrażam sobie coś, nie ma to dla mnie zbyt wielkiego znaczenia. Mogę powiedzieć, że ZAPOMNIAŁAM. Może jeszcze nie do końca, może jakaś resztka tego durnego zauroczenia wciąż we mnie jest, ale wiem, że to już koniec. Już nigdy nie będę myślała o nim na serio, nie będę emocjonowała się każdym słowem, które on powie... Chyba trochę dorosłam, to też na pewno, po części, to, że nie widziałam cię już ponad 3 miesiące, ale zapomniałam.
P.S. To już chyba odpowiedni czas żebym zaczęła się liczyć sama dla siebie.

9/26/2010

30 minutes

        Naprawdę nie lubię ostatnio niedzielnych wieczorów. Perspektywa pójścia jutro do szkoły, i to na całe 9 godzin mnie delikatnie przeraża. Kartkówka z PO też mnie przeraża, ale ciut mniej. Teoretycznie zawsze mamy wybór, ale z nim jest różnie. Czasem z dwóch wyborów, jeden jest zbyt niemoralny, ażeby to wybrać. Chociaż to też zależy od moralności, ale... z resztą to jest aktualnie mało ważne. Bardzo, cholernie wręcz, nie chcę mi się iść do szkoły. Teoretycznie się uczyłam, ale czuję, że polegnę na wszystkich przedmiotach i, że ogólnie nie będzie zbyt wesoło. W sumie, nie mogę się już doczekać wycieczki integracyjnej, która zapowiada się na jedną, wielką, 3-dniową imprezę. No, ale, jeszcze dwa tygodnie i nasze klasowe sweet 16 się zacznie. Poza tym, za bardzo otwieram się przy ludziach, których ledwo znam. To z jednej strony głupie, ale z drugiej, ja naprawdę lubię się wyżalać innym ludziom. I to nie zawsze myśląc wcześniej, co oni o mnie pomyślą. A może ja już po prostu wszystko mam głęboko w dupie i ogólnie wszystko mi zwisa?

9/22/2010

the one that got away

     Weekendy mijają za szybko, ja wstaję za wcześnie, nawet podczas tych dwóch dni, kiedy mogę wstać nawet o 14 i nic się nie stanie, a szkoła powoli mnie przytłacza. Jest zdecydowanie za dużo kartkówek, a jeżeli chodzi o pytanie co lekcję, to chętnie przeniosłabym zwyczaj z amerykańskiej szkoły.  To mnie niepotrzebnie stresuję. Nie mam ostatnio żadnej weny na notki. Zupełnie nic, wczoraj siedziałam nad notką jakąś godzinę i w rezultacie napisałam dwa zadania, które dzisiaj skasowałam, bo były beznadziejne. Poza tym, ostatnie dni, ogólnie są dosyć beznadziejne. Zaczynając od tego, że mój były mnie nie rozpoznał, a kończąc na tym, że nie mam od jakiegoś miesiąca piosenki, która utrwaliłaby mi się na dłuższy okres czasu. Wiem, że jest to może, zbyt dziecinne, ale ja nie znoszę nie mieć piosenki, której ciągle bym nie nuciła przez przynajmniej tydzień. Ale to w sumie mało ważne teraz...

9/19/2010

heartless

     Weekend! No, w sumie, już półmetek weekendu, ale mimo wszystko, to dalej weekend. Jutro zapowiada się ranek z babcią na targu, do południa odrabianie lekcji, a po południu wizyta u dziadka, który wrócił dzisiaj z nad morza. Zapowiada się ciekawy dzień, ogólnie rzecz biorąc. A od poniedziałku nowy tydzień w szkole. Powinnam zacząć się już uczyć stopni wojskowych na PO, bo mamy za tydzień z tego sprawdzian, i naprawdę zajmę się tym w ciągu najbliższych 2-3 dni. Ogólnie, cały ten tydzień jest zawalony kartkówkami, które, wolę o wiele bardziej od sprawdzianów.  Kartkówki są krótsze, z mniejszej ilości materiału i łatwiej można dostać dobrą ocenę. Z D. na razie układa się całkiem nieźle. Cały dzisiejszy wieczór przegadaliśmy o prawie, skutkach, ulgowych traktowaniach itp. To naprawdę ciekawy temat, a jeszcze lepiej się na ten temat rozmawia z osobą, która się na tym zna, przynajmniej trochę. Poza tym w dniach 8-10 października zapowiada się wycieczka integracyjna. I coś czuję, że będzie całkiem ciekawie, zwłaszcza, że klasa, moim zdaniem, coraz lepiej czuję się w swoim towarzystwie. Jeżeli można tak powiedzieć. No i się zacięłam. To jest chyba odpowiedni moment na zakończenie tej notki.


The Fray - Heartless (cover)

P.S. Naprawdę uwielbiam tą piosenkę, ale tylko w wykonaniu The Fray. Jak załączyłam wersje Kayne to wyłączyłam po jakiś dwóch minutach.

9/14/2010

give it to me right

        Naprawdę nie znoszę czuć się winna. Nie znoszę wiedzieć, że sama zawiniłam i, że naprawdę nie powinnam była zrobić tego co zrobiłam. Bo było to po prostu głupie i niedojrzałe. I już nigdy więcej tak nie zrobię. Teraz muszę mieć tylko nadzieję, że jakoś odzyskam to, co z nim miałam. Nawet jeśli nasza relacja trochę mnie niszczy i jest ogólnie nie najnormalniejsza. I bardzo chcę już jutro około godziny 15. Po prawie 3 miesiącach znowu zawitam do mojego gimnazjum. I myślę, że będzie to bardzo ciekawe. Pod różnymi względami. Mam nadzieję, że jacyś nauczyciele się znajdą, chociaż i tak najbardziej chcę zobaczyć tylko jednego. No i cóż, będę trochę niezadowolona jeżeli go nie będzie. I ewidentnie, bardzo nie chcę mi się uczyć. 

9/12/2010

you and i

     Ostatnio króluje u mnie Lady Gaga, a zwłaszcza jej ciut mniej znane piosenki. Pomimo całej jej komercji i tego, że za niedługo wyskoczy mi z lodówki podobają mi się niektóre teksty jej piosenek. Po półtorej tygodnia w liceum muszę stwierdzić, że nie będzie najłatwiej. Już mam zadane wypracowanie z polskiego, kartkówki z rosyjskiego, angielskiego i historii i parę zadań typowo do domu jako praca domowa. Tym, co jest zadane na ten tydzień zajmę się jutro, a właściwie dzisiaj. Mam przynajmniej nadzieję, że uda mi się uporać z wypracowaniem z polskiego. Zwłaszcza, że nie znoszę pisać o czymś, co mi się podoba. Po prostu nienawidzę. I, jak na razie, w ogóle nie mam pomysłu na to wypracowanie. Pewnie, jak zwykle, wcisnę jakieś kity i będzie ok. Dzisiaj byłam również zakupić resztę książek, a przy okazji, połaziłam trochę po sklepach ( bo, w końcu, nie byłabym sobą, gdybym tego nie zrobiła). I stwierdziłam, że w sklepach nie ma zupełnie nic ciekawego. Nic, null, zero.

9/07/2010

so happy i could die

Był "wrażliwy, udręczony, cierpiał na paranoiczne ataki i częste stany depresyjne, był kapryśny i nękany melancholią; krótko mówiąc, był skomplikowanym nowoczesnym człowiekiem".
   W tym krótkim cytacie zawarta jest idealna charakterystyka pana D.I już sama nie wiem, czy to dobrze, że jest ,, skomplikowanym, nowoczesnym człowiekiem'', czy źle. Powoli się w nim gubię i nie bardzo mi się to podoba. Poza tym, chcę jechać już do szkoły, chcę Cię w końcu zobaczyć, porozmawiać z Tobą, pośmiać się... Myślenie o panu D. nie do końca eliminuje myśli o Tobie. Niestety. Aczkolwiek, nie myślę już o tym wszystkim tak często jak jeszcze pół roku temu. A to jest zdecydowany plus tego wszystkiego. Czuję się teraz trochę jakbym miała PMS. Jestem zła, zdołowana, chcę mi się płakać i zjadłabym coś baaardzo słodkiego, najlepiej czekoladowego. I tytuł notki całkowicie nie współgra z moim nastrojem. Powinno być raczej ,, so unhappy i couldn't die'', no, ale, utarło się, że tytuł notki to piosenka od której nie mogę się uwolnić lub mi się podoba.

9/05/2010

no way

     Pierwsze pół tygodnia w szkole jakoś minęły. Nie było w sumie najgorzej. Poznałam parę osób. Mój były chłopak do mnie nie podszedł, co wydaję mi się dość dziwne, ale nie będę za nim latać, żeby zwrócić na siebie jego uwagę. To by było co najmniej głupie. Aczkolwiek muszę stwierdzić, że na moje oko, trochę wyprzystojniał. Hmm, w sumie, nigdy nie przypuszczałam, że powiem coś takiego. Jestem zdziwiona sama sobą.  A tak poza tym, to jeszcze nie przywykłam do szkolnych dni. Nie znoszę wstawania tak wcześnie, i tego, że nauczyciele próbują nam coś wbić do głów mimo, że wszyscy jesteśmy jeszcze na wakacjach. To mi się ewidentnie nie podoba. No, ale niestety, trzeba się przestawiać na typowo ,, szkolny'' plan dnia. Co zaczęłam robić od środy.

8/31/2010

nothing left to lose

      Ostatnie dni, zaczynając od niedzieli, są takie dziwne. Najpierw radość i ogólna euforia, a potem smutek i zastanawianie się, co dalej. Może wszystko byłoby inaczej gdyby dał mi zupełnie inną odpowiedź na moje pytanie. Może wtedy nie zbierałoby mi się na płacz za każdym razem, gdy pomyślę o tej rozmowie. Gdyby odpowiedział tak jak ja chcę byłoby lepiej, no cóż, zawsze chcemy żeby wszystko szło po naszej myśli. Aktualnie, mogę się założyć, że gdybym wcześniej wiedziała, co on do mnie czuję ( a raczej czego nie czuję)  nie zgodziłabym się na ten pocałunek. Przez to tylko niepotrzebnie ciągle go potrzebuję, myślę o nim i mam ogólnie obniżony nastrój. Ale ja też nie powinnam być aż taka szybka. Nie znam go, co prawda za długo, ale wiem, że musi minąć trochę czasu zanim on mi zaufa. Jeżeli w ogóle zaufa... Bo głębszym zastanowieniu stwierdzam, że wolałam problemy z T. Były takie mniej realne, jeżeli to dobre wyrażenie. Wiedziałam, że nie mogę na nic liczyć z jego strony i moje zakochanie w nim było całkowicie bezsensowne. Ale było bardziej bezpieczne od zadurzenia w D.

8/30/2010

heart

   Wczoraj było mi tak dobrze, a dzisiaj, jestem taka rozbita. Sama nie wiem, co mam o tym wszystkim myśleć. Najpierw mnie całuje, a na następny dzień mówi, że jestem dla niego tylko ,, znajomą z neta'' oraz, że ,, nie wie, co czuję''. To wszystko sprawia, że czuję się bardzo niepewnie w związku z nim. Nie wiem, co mam robić. Co powinnam czuć. Nie wiem, kim dla niego jestem. A na dodatek teraz zniknął, w dodatku tak nagle. Nawet nie skończyliśmy rozmowy. Nie zapytałam go o parę ważnych dla mnie spraw. Czasami nie znoszę go, za coś takiego. Wtedy nigdy nie wiem, czy go czymś nie uraziłam, czy odszedł bo tak mu było lepiej. I nie wiem, czy wróci jutro... Czy wróci w ogóle. To wszystko jest tak poplątane. Chyba za to go lubię, tak sądzę. Chyba nikt inny tak jak on nie daje mi tylu emocji z każdym słowem, gestem. A nawet jeśli był kiedyś taki mężczyzna, na którego reagowałam równie intensywnie, to było to nieodwzajemnione.


I'm fallen all over myself
Tryin to be someone else
I Wish you had said you'd walked me home
I don't wanna have to be alone
       The Pretty Reckless - Heart. Chyba jedna z ich najlepszych piosenek.

8/25/2010

beautiful monster

     Staram się nie myśleć o tym, że już za parę dni poznam moją nową klasę, nauczycieli i zobaczę go po raz pierwszy od dwóch lat. To wszystko mnie trochę przytłacza. Ta cała zmiana otoczenia, środowiska, przejście do jakby następnego etapu... Czasem mam wrażenie, że to trochę za dużo jak dla mnie. Gdybym chociaż nie musiała go spotykać. Ewentualnie, gdyby nasze kontakty nie były takie jakie są, czyli żadne. Czuję, że on do mnie podejdzie, że będę musiała z nim porozmawiać, zamienić chociaż kilka słów. Dobija mnie to, nie powiem. Poza tym, pan D. chyba mnie unika, w każdym bądź razie ja odnoszę takie wrażenie. No, chyba, że znowu skasował gg, nic mi o tym nie mówiąc. Wiem, że jak nie pogadam z nim do jutra to zacznę się na poważnie martwić. Tylko nie wiem czy o niego, czy o siebie... Z każdym dniem zależy mi coraz bardziej. I sama nie wiem, czy mi z tym dobrze, czy źle. Może byłoby lepiej, gdyby inni wciąż nie przypominali mi o panu T. ? Czasami zupełnie przypadkiem, ale jednak. No cóż, mniejsza z nimi. Nie mogę doczekać się soboty. No w każdym bądź razie zakładając fakt, że do piątku Dawid się odezwie. I zupełnie nie wiem w jakich kategoriach mam traktować spotkania z panem D. Czy to już randki? Czy może tylko spotkania towarzyskie?

8/20/2010

it kills me

        Jutro mam zamiar wybrać się do swojej nowej szkoły. Muszę zobaczyć jakich książek nie trzeba kupować oraz, przy okazji, jakich języków obcych będę się uczyć. Mam nadzieję, że nie wrąbią mnie w grupę z językiem niemieckim, bo ani nie chcę się go uczyć, ani go nie wybierałam. Trochę się boję tego wszystkiego, co wiążę się z przejściem do nowej szkoły. Poznawanie nowych ludzi, miejsc, a także spotykanie starych znajomych i to nie tylko pośród uczniów. Sama nie wiem, co o tym myśleć. Z jednej strony to w sumie dobrze, że będzie w tej szkole parę znajomych twarzy, ale z drugiej, chyba wolałabym być tam bez żadnego znajomego. No, ale tym zacznę martwić się za jakiś tydzień. Nawiasem mówiąc, sierpień zlatuje mi, na razie, wyjątkowo szybko. Sama nie wiem, jak uciekają te dni. Znowu wciągnęłam się w 90210. Moi rodzice zdecydowanie powinni odłączyć mi FoxLife, bo wtedy za bardzo jaram się Liamem oglądając ten serial. No, a żebym nie jarała się nim, patrząc w monitor powinni zabronić mi dostępu na strony związane z 90210. Poznawanie ludzi przez gg jest naprawdę interesujące. Nawet jeśli ostatnio moje życie internetowe jest ciekawsze od normalnego. Mam tylko nadzieję, że to jeszcze nie choroba.

8/15/2010

down on my knees

I'm selfish, impatient and a little insecure. I make mistakes, I am out of control and at times hard to handle. But if you can't handle me at my worst, then you sure as hell don't deserve me at my best.
  Cytat o mnie. Z resztą teraz często takie spotykam. Po tym wszystkim związanym pośrednio lub bezpośrednio z Tobą sporo rzeczy mi się z nami kojarzy. Nawet jeżeli nie było żadnych nas. Chociaż, szczerze mówiąc ten cytat jest tylko i wyłącznie o mnie. I koniec tematu. Tydzień nad morzem minął w sumie dosyć szybko. Pogoda dopisała, ale ja i moja rodzina nie jesteśmy zbytnio zapalonymi plażowiczami. Szczerze to w tym roku, w morzu kąpałam się tylko raz. I w ogóle się nie opaliłam, co wypomniała mi babcia. Widok z klifu jest świetny i stwierdziłam, że mogłabym mieszkać nad morzem. Tylko w jakiejś większej miejscowości, nie we wsi która ożywa tylko na te 2-3 miesiące. Aktualnie jestem trochę zmęczona. I chyba zaraz położę się spać. A w sobotę spotkanie z panem D. Już się nie mogę doczekać...
P.S Naprawdę nie lubię, kiedy wszyscy mi mówią, że jesteś dziwny i cię nie rozumieją.

8/06/2010

sznurowadla

   Jest godzina 23:55, jest prawie piątek, ściągam muzykę na komputer i czekam, aż łaskawie naprawią Twittera. Ale dzisiaj się raczej nie doczekam. Po zażyciu macchiato o 23:00 powinnam mieć pewne problemy z zaśnięciem. Ale ogólnie rzecz biorąc, są wakacje, więc mam to gdzieś. Ostatnio w ogóle wszystko mam gdzieś. Może oprócz jutrzejszego wyjazdu nad morze. Na ten wyjazd jakoś cię cieszę. Wszędzie lepiej niż na tej wsi na której byłam w lipcu. A nad morze zawsze lubiłam jeździć. W każdym bądź razie, odkąd pamiętam. I ostatnio za często mi się śnisz, jakbyś chciał przypomnieć, kto powinien być dla mnie ważniejszy. I jakbyś chciał pokazać, że jesteś lepszy od niego. Ale i tak nie wiem, co zrobię. Co powinnam zrobić. Wiem, że nie mam szans na związek (?) z Tobą. A On jest w sumie dość ciekawy, względnie miły i bardzo go polubiłam. I chyba też mnie lubi. Ale jakby doszło do czegoś więcej pomiędzy Nim, a mną. Jakbyśmy chcieli kiedyś być razem, czuję, że musiałabym być naprawdę silna psychicznie, bo inaczej zwariuję. I to naprawdę nie moja wina, że On taki jest. Chcę mu jakoś pomóc. Chyba na razie muszę o tym pomyśleć, najlepiej w ciepłym łóżku i z słuchawkami na uszach. Tak najlepiej mi się myśli. Ale jak przyjdzie co do czego to i tak zrobię wszystko spontanicznie. Bez namysłu. Jeśli chodzi o ważne rzeczy to niby wiem, co powinnam robić, ale w rezultacie zawsze robię coś innego. To dosyć zabawne i jednocześnie dosyć irytujące. Szczerzę wątpię czy napiszę tu coś jeszcze dzisiaj lub jutro, więc do zobaczenia za trochę ponad tydzień. Wracam 14. sierpnia wieczorem.

8/02/2010

ordinary girl

    Wróciłam tutaj po całych 4 dniach nic nie pisania. I w sumie z tym moim nic nie pisaniem było mi trochę źle. W sobotę spotkałam się z Nim. Całkiem przystojnym panem D. I muszę szczerze powiedzieć, że po tym wszystkim mam kompletny mętlik w głowie. Do tej pory jedynym mężczyzną w moich myślach był On, tzn. pan T. Tylko o nim myślałam, tylko o nim marzyłam i ogólnie tylko on był w mojej biednej głowie. A po spotkaniu z szanownym panem D.? Oczywiście zaczęłam myśleć o nim więcej niż do tej pory. I co jest najważniejsze, w ogóle nie wiem, co pan D. o mnie myśli, co do mnie czuje? Czy w ogóle coś czuję? I oczywiście nie mogę go zapytać bo od razu zorientowałby się, że za dużo i za często o nim myślę. Prawie tak często jak o panu T. A na spotkaniu kompletnie czułam się jakbym pana T. zdradzała. To wszystko jest takie głupie. Za głupie nawet jak na mnie...
EDIT: Mój blog coraz bardziej przypomina jakiś durny blog zakoffanej nastolatki. Ech, pora z tym skończyć i wrócić do rzeczywistości... Naprawdę.

7/29/2010

ostatnia piosenka o milosci

    Dzisiejsze spotkanie z A. zapowiada się ciekawie. A nawet bardzo ciekawie. Spacer z nią i jej psem na pewną ulicę. Nie mogę się doczekać. Z tym, że najpierw z pracy musi przyjść moja mama. Z przykrością zauważyłam, że chociaż jeszcze nie miałam kontaktu z moją klasą, to zaczyna mnie ona denerwować. Nie brzmi to zbyt dobrze, ale trudno. Może jak się poznamy to będzie lepiej ( ha, ha, ha). I uważam, że osoby bardzo przy kości nie powinny nosić bardzo krótkich sukienek. Takie coś po prostu obrzydza mi życie. Sama do osób szczupłych nie należę, ale jakoś nigdy nie przyszło mi na myśl, żeby założyć mini. Chociaż z drugiej strony coraz częściej nad tym myślę, bo skoro osoby grubsze ode mnie się nie wstydzą to czemu ja mam się wstydzić? Hmm, chyba naprawdę poważnie przemyślę zakup miniówy. Piosenka z linka jest jedną z moich ulubionych, biorąc pod uwagę ostatnie parę dni. Uważam, że jest naprawdę piękna. A także, odkąd czytam ,, PS I love you'' doszłam do wniosku, że film za bardzo różni się od książki...

Tomasz Lipiński/Tilt - Ostatnia piosenka o miłości

7/25/2010

commander

  Kolejny dzień mam Internet. Niestety ostatni. Dzisiaj popołudniu (?) znowu jadę na tą zabitą dechami wieś. Na szczęście do powrotu do domu dzieli mnie tylko dwa dni. Cudowe dwa dni. Wtorkowy wieczór spędzę już przy swoim własnym komputerze, na swoim własnym fotelu i przy gg, które nie wyłącza się co chwilę. Dzisiaj byłam na Jasnej Górze. Widok z wieży jest świetny. W skarbcu w sumie też było całkiem ok. Ogólnie Częstochowa mi się podoba. Jest zupełnie inna od Katowic, nie wspominając o mojej małej dziurze. I zakupiłam sobie dzisiaj kieszonkową wersję ,, PS Kocham Cię''. Sporo osób polecało mi tą książkę. Najpierw miałam kupić ,, Gone. Zniknęli. Faza druga: Głód'', ale stwierdziłam, że kupię kiedy indziej. Poza tym, nie miałam tyle kasy. W domu spędzam tylko 10 dni, a potem wybywam, tym razem na tydzień, nad morze. Z rodzicami i siostrą. Mam nadzieję, że będzie ciekawiej niż tutaj.

7/24/2010

skinny jeans

  No więc, jest nudno. Na tej wsi jest śmiertelnie nudno, ale jakoś żyje. Zwłaszcza, że aktualnie spędzam mily weekend w Częstochowie. I za niedługo mam zamiar wybyć z domu i wrócić dopiero około 20. A może nawet później. Niestety połączenie z Internetem za niedługo się skończy. A dokładniej to skończy się, kiedy do domu pójdzie stąd szwagier mojej cioci, no ale, korzystam póki mogę. A już od wtorku będę w swoim domku, przy swoim komputerku. Ta myśl jest naprawdę bardzo pocieszająca. Jeszcze 3 dni. Tylko 3 dni. Ale Web Gadu jest bardzo denerwujące. Ciągle się rozłącza z serwerem. I poszukuję księgarni w Częstochowie, najlepiej w jakimś centrum handlowym, gdyż sądzę, że o tej godzinie księgarnie poza centrami handlowymi są zamknięte. Co mnie, szczerze mówiąc, wcale nie dziwi. I bardzo denerwuje mnie, kiedy ktoś mnie olewa. I N. jest za bardzo zapatrzona w zbyt brutalną bajkę. Ok, w takim razie, ja będę się zbierać.
I może uda mi się dzisiaj wieczorem obejrzeć Sarę po raz któryś tam.
Łiii, do wtorku.

7/18/2010

lips of an angel

  Jednak wyjeżdżam jutro. Około godziny 9. Wczoraj jakoś wybitnie nie chciało mi się tam jechać. Aktualnie moje odczucia są mieszane. Chcę i nie chcę, jednocześnie. Dziwnie czuć dwie przeciwności w tym samym czasie. Ale pocieszam się, że raczej nie jestem jedyną osobą, która tak odczuwa. To raczej mało możliwe, prawda? Ogółem podoba mi się mój nowy kolor włosów. Postanowiłam spróbować poeksperymentować trochę zanim, pod koniec wakacji, pójdę do fryzjera na trwałą koloryzację. Oh, yeah. 19. jest rok bloga. Dziwię się samej sobie, że tyle udało mi się wytrzymać. I nie zapowiada się na razie na rychłe moje odejście. Chyba za bardzo lubię prać swoje brudy w necie. Z resztą nieważne. Za oknem ładna burza. A ja muszę już lecieć, bo się nie wyśpię. Dobranoc. Do zobaczenia za około tydzień.

7/16/2010

whatever happens

 Więc wracam po krótkiej przerwie spowodowanej uzależnieniem od gier z serii Cooking Academy. Nawiasem mówiąc te gry są bardzo ładnie zrobione ( jak na moje nieinformatyczne oko), trochę wciągające ( w ciągu ostatnich 2 dni spędziłam na tym aż 7 godzin życia) i bardzo smaczne. Sądzę, że gdyby nie to, że ograniczyłam posiłki do 3 dziennie już bym coś z tych dań zrobiła. I lubię czytać blogi moich znajomych i przyjaciół. To jest takie... wciągające. Zwłaszcza, kiedy oni albo nie wiedzą albo tylko domyślają się, że to czytam. Naprawdę to polecam. I urodziłam się w złym roku. Naprawdę, zmiany programowe, a co za tym idzie podręcznikowe są złe. Przez to muszę wyrzucić połowę książek z 3. gimnazjum. Są już nieaktualne. Eh, i jak zazwyczaj za książki dostaję około 70-100zł tak dzisiaj dostałam dwa razy mniej. To po prostu jakaś masakra. Z przykrością muszę stwierdzić, że nie będzie mnie na blogu w rocznicę jego powstania. Dlaczego? Gdyż jadę z moją ciocią i siostrą cioteczną na wieś. Zapowiada się tak sobie. Jak będzie, zobaczymy. Spędzę tam przynajmniej tydzień, a maksymalnie dwa. Przymusowy odwyk od Twittera, bloga i gadu-gadu. Mam nadzieję, że nigdzie nikt mi się nie włamie. Bo mogłoby się to nie za dobrze dla mnie skończyć.

7/11/2010

waka waka ( time for africa)

Dzisiaj finał Mistrzostw Świata w piłce nożnej. Mam nadzieję, że wygra Hiszpania, liczę na Hiszpanię i kibicuje im od samego początku. Więc dzisiaj zasiadam przed telewizorem i mocno trzymam kciuki, co prawda tata od razu zacznie swój wykład, że tylko siedzę przed telewizorem albo komputerem, mimo, że ja gdzieś wychodzę, a on nigdy. Jego najnowszym pomysłem jest zlikwidowanie internetu w domu. I to tylko dlatego, że dzisiaj ani ja ani siostra nie okazywałyśmy euforii na widok plaży i jeziorka, które widziałyśmy już mnóstwo razy, bo w sumie często tam jeździmy w wakacje. Nie wiem, może mój kochany tatuś myślał, że od razu wlecimy do wody i będziemy się bawić i skakać w niej jak kilkuletnie dzieci i ledwo nas z niej wyciągnie. Naprawdę nie wiem. Czasem mam wrażenie, że on zupełnie nie zdaje sobie sprawy z tego, że ja już jestem prawie dorosła. Najlepiej by dla niego było żebym usiadła i bawiła się lalkami. Czasem mam wrażenie, że on zupełnie nie rozumie mnie, a ja jego. Wszystko coraz bardziej mnie wkurwia, chcę mieć coś takiego co miałam kiedyś z kimś. Ale wiem, że to niemożliwe do spełnienia, żeby na nowo to zbudować. Po prostu się nie da. Dla mnie nie ma już miejsca w jego życiu.


,, Ja tylko chciałem, żebyś dalej była małą dziewczynką''
,, Przy Tobie nie można być małą dziewczynką, tato''

EDIT:
HISZPANIA WYGRAŁA! VIVA LA ESPANA! Jestem teraz taka zajebiście szczęśliwa, że nie wiem. I bardzo podobała mi się reakcja Ikera na zdobycie mistrzostwa. I w ogóle: JA CHCĘ JESZCZE RAZ!

7/10/2010

the pretty time

Naprawdę, ale to naprawdę, nie powinnam oglądać Sary, i to w dodatku dwa razy w ciągu tygodnia! Za dużo wtedy myślę o Tobie, czyli dołuję się. Ogólnie ten film mnie dołuję. Wyobrażanie sobie mnie i Ciebie, razem. To dla mnie, jak na razie, chyba trochę za dużo. I naprawdę nie wiem, jak się czuję. Ostatnio zmienia się to bardzo szybko. Za szybko. Chciałabym spotkać się z A. ale nie chcę mi się do niej jechać. Jeśli chodzi o nią, to wydaję mi się, że za często ja do niej jeżdżę i coraz częściej mam wrażenie, że nie tak powinno być. Lubię do niej jeździć, ale ona też powinna czasem mnie odwiedzić. Takie jest aktualnie moje zdanie dotyczące tej sprawy. Coś się kończy, coś z moim przyjacielem (?). Nie rozumiemy się ostatnio. Tak mi się wydaję. I czuję, że on chcę odejść. Jak wszyscy faceci na których mi zależy. I chciałabym obejrzeć teraz Sarę, żeby się tak maksymalnie zdołować. I uważam, że każdy ma film do którego często i chętnie wraca. Taki do którego można by było wracać codziennie.

7/05/2010

the moon and the sky

Już za trochę ponad pół godziny w TV znowu puszczają jeden z moich ulubionych filmów. Czyli ,, Sarę'', muszę przyznać, że ten film mogłabym oglądać jak najczęściej. Co prawda jest w nim sporo erotyki i jest trochę nieprawdopodobny to i tak go lubię. I pewnie znowu się poryczę na końcu, albo i wcześniej. Pogodziłam się już z tym, że nie idę tam, gdzie chciałam. Doszłam do wniosku, że tak widocznie musiało być. I jestem już coraz bardziej zadowolona, że tam idę. Co prawda perspektywa spotkania aż tylu znajomych osób trochę mnie przeraża, jednak, mam nadzieję, że nie będzie to takie straszne. I naprawdę nie wiem, po co czytam Pottera po raz enty. Chyba za bardzo lubię wracać do tych książek.

7/03/2010

born for this

Pierwszy tydzień wakacji już za nami. Wiem już wszystko o wynikach rekrutacji. Nie dostałam się do tej szkoły do której chciałam, ale jeszcze nie wszystko stracone. Jeżeli będzie wolne miejsce mają dzwonić. Jestem chyba 3. na liście rezerwowej. Czy jakoś tak. Brakowało mi tylko (aż) 8 pkt żeby się dostać. A jeżeli się nie dostanę zapowiadają się ,, ciekawe'' trzy lata z niezbyt przeze mnie lubianymi osobami z podstawówki. Na dodatek, mój były. Eh, chyba muszę częściej się modlić o to, żeby zadzwonili. Wybitnie nie chcę iść tam, gdzie się dostałam. Od dnia moich 16-stych urodzin ( tj. 2 lipca) rozpoczęłam poranne bieganie. Dzisiaj dorzuciłam do tego brzuszki i jazdę na rolkach, zmniejszenie porcji posiłków i słodzę jedną łyżeczkę herbaty. I jest ona tak samo dobra jak herbata posłodzona z dwóch łyżeczek, a nawet lepsza. Pokochałam Inter Marche za ich zawsze świeże i ciepłe bułeczki. Szkoda, że u mnie w pobliżu nie ma Inter Marche, bo mogłabym zacząć ich nawiedzać w trakcie biegania. Ok, spadam zobaczyć co u moich bliźniąt.
P.S. Villa i Casillas to naprawdę baaaardzo dobrzy i baaardzo seksowni zawodnicy.

6/30/2010

the world should revolve around me

Szczerzę przyznaję, że wakacyjne dni są dziwne. Niby jest nudno i nie ma co robić, ale jednak mijają jakoś szybciej niż te szkolne. Dzisiaj o mało nie wpadłam w związku z moimi internetowymi ( i nie tylko) znajomościami ze sporo starszymi osobami. Co prawda mama nie była zachwycona moją lakoniczną odpowiedzią na jej ,, Kim jest Adam?'' po przejrzeniu mojego telefonu, ale najważniejsze, że jakoś z tego wyszłam. Mam nadzieję, że nie wróci już do jego tematu, bo jak wróci mogę mieć małe problemy. Jest trochę za gorąco. Mam więc otwarte okno, mimo plagi komarów. I mimo możliwości zagryzienia przez nie na śmierć. Cholera, herbata mi się kończy.
P.S. Nie powinnam nawiązywać dziwnych kontaktów poprzez gg.

6/29/2010

something from nothing

Najbliższa notka dla Ciebie chyba dopiero we wrześniu. Smutne to trochę. Aktualnie czekam na telefon i uważam, że sklepy internetowe kłamią. Piszą, że przesyłka dojdzie w ciągu 24h, a mija 25h a telefonu jak nie było tak nie ma. Znowu uzależniam się od Simsów. I pewnie znowu będę płakać jak osoba, którą sama stworzyłam umrze. Zawsze tak jest w moim przypadku. Wakacje jakoś lecą. Jest nudno, jak to w wakacje, ale żyjemy. I czekamy na listy uczniów przyjętych do liceum. Mało wierzę w to, że dostanę się tam gdzie chcę ( o czym już wspominałam), ale jakbym nie spróbowała to pewnie bym żałowała. Poza tym wyszłam z założenia, że sama powinnam pluć sobie w brodę za to jak się w tym roku ,, uczyłam''.

6/20/2010

second time around

Naprawdę lubię o Tobie śnić i naprawdę podoba mi się, że gościsz w moich snach tak często. Nawet jeśli mnie w nich nie zauważasz, albo jesteś dziwnie opryskliwy. I tak Cię kocham. Nawet jeśli czasem siedzisz z trochę tępą miną, nie masz zajebistej klaty i masz trochę krzywy i długi nos oraz trochę odstające uszy. I tak lubię z Tobą rozmawiać o sprawach niekoniecznie związanych ze szkołą i lubię widzieć jak się uśmiechasz. I naprawdę będzie mi tego wszystkiego brakowało. A chyba najbardziej naszych poniedziałków ( nawet jeśli nie bardzo zdajesz sobie sprawę z tego, że są nasze). Jutro jest ostatni. Z czego chyba dopiero teraz zdałam sobie w 100% sprawę. Nie chcę tego tygodnia, chcę znowu zaczynać 3. gimnazjum i nie zakochać się w Tobie wtedy..

6/18/2010

nothing compares to you

Naprawdę nie chcę 24. czerwca. Naprawdę, ale to naprawdę, sądzę, że to będzie prawdziwy koniec. Może potem, za kilka miesięcy, może nawet lat się spotkamy. I co wtedy? Ale teraz to nieważne. Chyba. Poza tym, że już czuję, że te wakacje nie będą należały do udanych. Będę się czuła zagubiona. Tak myślę. I ciekawa jestem, czy dasz się zaprosić na kawę. Może jak ładnie zaproponuję albo powiem, że obiecałeś, bo w końcu obiecałeś. I chciałabym mieć coś takiego co pozwala na zatrzymanie czasu albo cofnięcie go do odpowiedniego miejsca. I za 2 dni, nasz (?) ostatni poniedziałek. I czuję, że powinnam, wręcz że muszę tam być. Chociażby dla siebie.
   Dzisiaj odebrałam wyniki z egzaminów. W sumie nie napisałam tego tak tragicznie. 41 z części humanistycznej i 27 z matematyczno-przyrodniczej. I mam tylko (aż) 148pkt biorąc pod uwagę oceny, egzaminy i test kompetencji do klasy do której chcę się dostać, w co aktualnie mało wierzę. Za dobre liceum i za dużo chętnych. I ogólnie chyba się trochę tej szkoły średniej boję. No cóż, najwyżej ucieknę z krzykiem po pierwszym dniu, zamieszkam w lesie i będę udawać żeńską wersję Tarzana. W sumie, taki scenariusz podoba mi się chyba najbardziej.
I naprawdę uwielbiam Sinead O'Connor za ,, Nothing compares 2 U''

5/30/2010

you make me wanna die

Nie widziałam Cię. I już nie mogę się doczekać jutrzejszego czegoś dziwnego w żołądku zanim Cię zobaczę. Poza tym wieczorne popijanie herbaty i myślenie o Tobie jest bardzo, ale to bardzo przyjemne. Tylko trochę szkoda, że nie będzie mnie jutro na wf z Tobą, ale i tak Cię zobaczę. Haa, kocham A. z tego powodu, że nie wydrukowała tego, co powinna wcześniej. I w ogóle to chyba muszę jej podziękować za to, że jeszcze mnie nie zabiła z powodu nadmiernego mówienia o Tobie. Ma cierpliwość...
   Doszłam do niepokojącego wniosku, że mojej mamie podoba się ten cały Bieber czy jak mu tam leci. Załamało mnie to, delikatnie mówiąc. Jutro mam test kompetencji do szkoły, ale po trwających prawie dwa dni nerwach przeszło, kiedy przeczytałam w internecie jak mniej więcej to wygląda i cóż, mam nadzieję, że mój będzie wyglądał podobnie. I chyba trochę zaczynają mnie denerwować pytania o dzieci i niektóre teksty mojego taty. Plus, mam fazę na The Pretty Reckless. Oh, yeah, you make me wanna die.

5/28/2010

and i'll never love again

 Olewanie Cię przez prawie dwa tygodnie było naprawdę bardzo fajne, zwłaszcza twój wzrok który chyba pragnął mnie za to zabić. To było piękne. I potem twój uśmiech podczas naszej rozmowy we wtorek. Ha, to było piękne. Chyba nawet zakiełkowała we mnie nadzieja, że może jednak... W poniedziałek Cię nie będę widzieć. Głupie testy kompetencji, jakby nie mogły być w każdy inny dzień tygodnia ( no może oprócz środy). I jakoś mi nie wyszło dzisiejsze poszukiwanie Cię podczas dni twojego miasta. Może jutro się uda, o ile jutro pojadę.
   Jak pisałam wyżej w poniedziałek mam testy kompetencji, a kompletnie nie wiem jak ma to wyglądać. Cały czas sądziłam, że skoro klasa trwa 4 lata, to język będzie uczony od początku. No, ale nie ważne. Ważne jest to, ze w ogóle nie umiem hiszpańskiego i jakoś nie widzę siebie na tym teście. Koniec, kropka. Od jutra mam calutkie dwa tygodnie odpoczynku od siostry, dzięki Bogu, jedzie na kolonie. Szkoda tylko, że mnie nigdzie nie wysyłają.

5/10/2010

us against the world

  Mam na Ciebie focha. W sumie dość sporego. Postanowiłam się do Ciebie nie odzywać, nie uśmiechać, rzadko na Ciebie patrzeć. Jak na razie wychodzi mi wszystko oprócz patrzenia. Wciąż szukam Cię wzrokiem gdziekolwiek jestem, a jak jesteś w szkole nie mogę przestać na Ciebie patrzeć. Dzisiaj jak rozmawiałam z koleżanką to powiedziała, że mam coś dziwnego w oczach jak na Ciebie patrzę bądź z Tobą rozmawiam. Nie mówiła o co dokładnie chodzi, powiedziała tylko, że jest to ,, przerażające i pozytywne jednocześnie'' zupełnie nie wiem o jakie spojrzenie jej chodzi. I dzisiaj naprawdę bardzo walczyłam ze sobą żeby nie podejść i nie zagadać, po raz pierwszy od paru tygodni stałeś SAM. ZUPEŁNIE SAM! Bez kolegów i innych osób, zupełnie mi niepotrzebnych.
   Po egzaminach jest w sumie ok. Teraz zostało tylko poprawianie ocen. I laba. A w poniedziałek jedziemy do Oświęcimia. Trochę się tego boję, tego co tam zobaczę, usłyszę. Boję się, że się rozkleję i będzie źle. I naprawdę uwielbiam nasze nudzenie się na religii i granie w Szczerość. Sporo się dowiedziałam i o moich koleżankach i trochę o sobie samej. I herbata mi się skończyła. Foch.
P.S. Mam nadzieję, że jedziesz do Oświęcimia. Chociaż mam nadzieję, że i tak Cię zobaczę.

4/25/2010

rewind

Ty. Ty. Ty. Hmm, zdaję się, że chyba myślę o Tobie tak samo jak zawsze. A chyba miałam myśleć mniej. Nieważne. Masz fajne kwiatkowe spodnie. I coś dziwnego miałeś we włosach. Jak Ci uświadomiłam, że nie wyglądasz za dobrze, już tak nie chodzisz. I bardzo dobrze. Załadowałam sobie Twoje zdjęcie do mp3 i czasem tak patrzę na Ciebie. I patrzę. I zastanawiam się, co ja mogę w Tobie widzieć? Masz lekką nadwagę, ładne oczy, włosy, znowu się rozmarzam. Z jednej strony to lubię, z drugiej nie bardzo. I muszę Ci koniecznie o czymś powiedzieć. Ale to jutro. O ile w ogóle porozmawiam z Tobą jutro.
   Ja chyba za bardzo lubię pisać te swoje pierdoły wszędzie. Chociaż i tak najbardziej uzależniona jestem od Twittera. Ha, egzaminy zaczynają się za dwa dni, a ja ledwo się uczę. Hmm, ale napisałam sobie wzory z matmy i chemii. I uczyłam się już trochę do fizyki. Została mi w sumie do przerobienia tylko 3 klasa. Powtarzałam również historię. I porozwiązywałam parę testów. I ogólnie myślę, że będzie ok.

4/14/2010

Smolensk, 10.04.2010

Byłam wtedy u babci. Chciałam włączyć jakąś bajkę mojej 4-letniej kuzynce, nacisnęłam na pilocie pierwszy lepszy przycisk. Włączyło się TVP Info. W pierwszej chwili nie mogłam uwierzyć. Czytałam to i nie wierzyłam, że to co tam piszę to prawda. Jednak okazało się inaczej. Niestety. Teraz ciało Prezydenta i jego Małżonki jest w Pałacu Prezydenckim. Każdy może wejść tam, przeżegnać się, może zapłakać nad Ich ciałami. Wiem, że ten post zupełnie nie będzie miał sensu. I że choćbym go miliard razy pisała zawsze będzie pozbawiony jakiegokolwiek sensu, ale to nie ważne. Po raz pierwszy od prawie 5 lat kadencji chwalą Prezydenta. Wcześniej tylko się śmiali. Po raz pierwszy widzę w Sejmie jakieś pojednanie. Wcześniej tylko się o coś żarli. Tylko trochę szkoda, że potrzeba było ofiary 96 osób żeby do tego doszło. No i się zacięłam. Nie wiem, co napisać dalej. Jakoś tak, wydaję mi się, że cokolwiek napisze zabrzmi conajmniej głupio. Dlatego powinnam się zamknąć. Z resztą, żałoba to przecież powinien być czas spokoju i wyciszenia.
Dziękuję za uwagę.
Perra.

4/03/2010

twin heart

,, Twin Heart''

,, Let's go out and play
I don't feel too well I'm sorry
We don't have much time
I'm too young to die I'm so scared

If you go away either way
I will always love you
I can't let you stay
you will never let me go

If you wanna go, just go
and leave me here with
all my pain and suffering
but just remember that
I am you and that you are me"

Let's just go and play
I would rather stay at home
You're always so hungry
like a monster you take all I got

Please I need you now, you will have you back
after I'm not here anymore
Even though you're here
I can barely feel your presence

But if you wanna go, just go
and leave me here with
all my pain and suffering
but just remember
we should never be apart
cause you are me and I am you

don't go
don't go
don't go
away"

let's go out and play
I don't feel too well I'm sorry
We don't have much time"
I'm too young to die I'm so scared"

If you go away either way
I will always love you
I can't let you stay
you will never let me go''

Ta piosenka tak strasznie kojarzy mi się z tobą. Sama nie wiem czemu.

http://www.youtube.com/watch?v=DGzXTT_7_18

P.S. Wesołego Jajka!

3/28/2010

parachute

Środa z Tobą miała być taka świetna. Ale wyszło jak wyszło. Siedziałeś w tej swojej kanciapce i nic. I uwielbiam jak się do mnie uśmiechasz. I dalej mam na Ciebie focha, że mnie nie wpuściłeś do sali, kiedy Cię o to prosiłam. I nie widziałam Cię już od 3 dni. I to, że Cię zobaczyłam w środę po szkole było takie świetne. I nie wiem, co jeszcze mogę o Tobie napisać. Zastanawiałam się ostatnio, co mogę kupić Ci na koniec roku szkolnego. I myślałam, ze mam Twój numer, ale to chyba stary numer. I czasem naprawdę chciałabym o Tobie nie marzyć w TAKI sposób.
   Chociaż jest 22.20 i zaraz idę spać wcinam Nutelle. Wiem, że nie powinnam. Plus, za równy miesiąc egzaminy, a ja stawiam naukę na ostatnim miejscu, wszystko przez Ciebie. Mam zamiar zacząć uczyć się w święta ( ha ha ha). I naprawdę irytuje mnie fakt, że kolejne odcinki ,, Skazanego na śmierć'' są coraz bardziej nierealne. To już bajka, za niedługo Michael zacznie latać. I uważam, że czat schodzi na psy. Coraz bardziej. I dlatego przerzuciłam się na Omegle, chociaż to też nie jest lepsze od zwykłego czatu.

3/14/2010

you suck my face

Trochę mnie tu nie było, aż mi wstyd. Powrót do szkoły po feriach był po prostu świetny. Świetnie było zobaczyć Cię po ponad dwóch tygodniach przerwy. Po prostu coś niesamowitego. Serce mi zaczęło walić, jak zawsze kiedy Cię widzę uśmiechnęłam się od ucha do ucha. Chociaż naprawdę irytuje mnie to, że mnie ignorujesz. Przypomina mi to trochę piosenkę Paramore - Ignorance. Ale cóż, trudno. Wiesz co Ci powiem, wydaję mi się, że moje koleżanki a) nie rozumieją mnie b) denerwuje je to, co do Ciebie czuję i c) nie wiedzą, co ja w Tobie widzę ( chociaż to można by było śmiało dodać do punktu a). Nie mogę się doczekać jutra, pierwszy wf z Tobą od dwóch tygodni. Yeah. Będzie fajnie, a przynajmniej taką mam nadzieję, chociaż po tym, jaki ostatnio jesteś nie powinnam liczyć na zbyt wiele.
    Uważam, że testy próbne poszły mi koszmarnie. Jestem zadowolona tylko z jednego wyniku. Z języka niemieckiego, całe 41 pkt. Natomiast matma poszła mi koszmarnie, KOSZMARNIE. Tylko 21 pkt. Część humanistyczna poszła tak sobie, 38 pkt. Nie jest najgorzej, ale uważam, że mogłoby być lepiej. Na całe szczęście to tylko próbne. Normalne za trochę ponad miesiąc. Już się boję. Plus, zaczęłam bać się pana od informatyki. Jest naprawdę straszny. I na sam koniec stwierdzam, że jeśli ktoś się z kimś umawia, a nie ma zamiaru bądź nie może przyjść osoba ta powinna o tym powiadomić. A nie żeby druga osoba stała i czekała jak pojebana na kogoś kto i tak nie przyjdzie.

2/21/2010

when i look at you

Muszę Ci coś powiedzieć, strasznie znoszę te dni bez Ciebie. Każdy dłuży mi się niemiłosiernie. Chciałabym Cię wreszcie zobaczyć, a jak sobie pomyślę, że zdarzy się to dopiero za tydzień to po prostu chcę przyśpieszyć czas. Chyba tęsknie za Tobą, chociaż czasem zastanawiam się czym jest tęsknota. Odliczam dni. Teraz jest ich 7. 7 długich dni podczas których będę siedziała u babci, pojadę na cmentarz, do Katowic, może gdzieś z tatą. I muszę Ci powiedzieć, że właśnie to jakoś pozwala mi myśleć, że ten tydzień zleci szybciej.
  A tak poza tym, to ferie, ferie i jeszcze raz ferie. Czytam właśnie dość ciekawą ( choć przydługawą - 850 stron) książkę. Bibliotekarz mnie dobija. Chciałabym jechać z A. do pewnego CH, ale niestety ona nie może. Chociaż w tym tygodniu i tak muszę jechać ( z małą nadzieją, że Cię zobaczę, a jak nie Ciebie to przynajmniej P.) po buty na wf.

2/09/2010

don't let me down

  Hej, wiesz co, staram się o Tobie zapomnieć. Wiem, że mi nie wyjdzie, bo ostatnio myślę o Tobie niemalże non stop. Ale ciii, udawajmy, że mogę Cię zapomnieć. Powinno Ci się dostać za brak czarnego długopisu dzisiaj. I za to, że ze mną w ogóle nie rozmawiałeś o poniedziałek. Powinieneś już wiedzieć jak czekam na nie. Zwłaszcza teraz, kiedy za parę dni są ferie. I kiedy nie będę Cię widziała przez aż 2 tygodnie.
   Część humanistyczna próbnego testu poszła całkiem dobrze. Tak myślę. Jutro matma (masakra) natomiast w czwartek język niemiecki. W piątek Targi Szkół. Nie jest źle. Poza tym z nudów zalogowałam się na jakieś tępe forum, na którym głównie jest mowa jaka to Miley jakaś tam jest wspaniała. Nie żebym miała coś do jej fanów, ale bez przesady, proszę.
P.S. Powiedz mi, jak ja wytrzymam te 2 tygodnie bez Ciebie? 

1/29/2010

przytul mnie

Ostatnio jesteś jakiś dziwny. Mam wrażenie, że mnie unikasz. Może błędne, ale mam coś takiego. I chyba nigdy nie zapomnę widoku twojego odjeżdżającego auta. To było takie smutne i radosne jednocześnie. Wiesz, chyba sama nie potrafię tego wytłumaczyć. Znowu nie mogę doczekać się poniedziałku. Mam nadzieję, że porozmawiamy. I że nie będzie tak jak tydzień temu, kiedy siedziałam w szatni, podczas gdy ty byłeś na sali.
   Nie ma to jak dwa tygodnie przed feriami, których z resztą nie chcę i nie potrzebuję, zadawać nam aż tyle sprawdzianów. Kurde, właśnie przypomniałam sobie o poniedziałkowym sprawdzianie z fizyki. Z zadań, których kompletnie nie rozumiem. Po prostu świetnie. Jakby to było mało dobijają mnie egzaminy próbne, które mamy mieć 9,10 i 11 lutego.

1/19/2010

i just wanna have fun

  Powiedziałeś, że dasz mi swój numer na koniec roku szkolnego. Cieszyłam się, dopóki nie zrozumiałam, że raczej w ogóle mi go nie dasz, chyba, że ci przypomnę. Chociaż mówiłeś to całkiem na serio. Nie dosłyszałam wtedy żartu w twoim głosie. Uśmiechu na ustach. Poza tym, wiesz co, powiedziałam sobie, że nie będę o tobie myśleć. Muszę ci powiedzieć, że jakoś mi to nie wychodzi. Poza tym bardzo nie lubię, kiedy stoisz z kolegami. Jesteś wtedy taki dziwny. Nie zagadujesz ani nic.
   W czwartek będzie zajefajnie. W szkole tylko do 10.30, gdyż zgłosiłam się do pomocy przy olimpiadzie z fizyki, która odbędzie się w mojej szkole. A dokładniej będę stała pod drzwiami i mówiła gościom, gdzie jest szatnia. Będzie ciekawie. I nie będzie mnie na sprawdzianie z niemca. Uwielbiam olimpiady z fizyki.

1/08/2010

dlaczego nie zeszlam na dol zeby na nia poczekac? bo jestem idiotka

  Dlaczego ja zawsze postępuje nie tak jak trzeba? Dlaczego nie zeszłam dzisiaj na tej pieprzonej przerwie na dół i nie poczekałam na nią? Wtedy zobaczyłabym i Ciebie. A tak co? 3 dni bez Ciebie. 3 dni bez Twojej pieprzonej obecności. Byłyby 2. Gdyby... Czy my musimy tak ciągle gdybać? Dlaczego ja po prostu nie mogę/nie chcę podejść do Ciebie i Cię przytulić? Pomijając to czym się zajmujesz i ile lat nas dzieli i to, że nic dla Ciebie nie znaczę. To dlaczego? Wiesz, powiem Ci, że postanowiłam sobie odpowiedzieć na to pytanie w najbliższym czasie.
  W szkole poprawianie ocen. Już 25. stycznia zaczyna się drugi semestr. I MUSZĘ się przyłożyć do nauki. Bo już w kwietniu czekają mnie testy. A w maju ( chyba) wybór liceum. Zapowiadają się koszmarne miesiące. Byle do wakacji, których co prawda nie chcę, ale byle do nich.