9/11/2009

Milo, milo

W szkole miło, jak na razie. A. jest chora, ale jest Tuptuś. A wychodzenie ze szkoły na każdej dużej przerwie stało się niemal tradycją. Raz nawet pan H. ( jeden z facetów od wf-u) powiedział jak wchodziłyśmy ,, Ooo, ekipa idzie''. Pan J. miał wczoraj wiatr we włosach. I ogólnie śmiechowo było na jego widok ( jak się nie śmiać z kogoś kto ma zawsze rozwiązane sznurowadła i na dodatek mówi innym żeby je wiązali?). Oczywiście śmiech w formie żartu, przynajmniej w moim przypadku. Lubię pana J. i naprawdę nie śmieję się z niego szyderczo tylko w formie żartu. W domu po staremu. Tata ma wolne, jak na razie, do prawie końca września. Dzisiaj byłam u Natalki. Trzeba przyznać, że już coraz lepiej znosi przedszkole. Przez pierwsze dni płakała, dzisiaj już w ogóle. Ale nic nie je. To chyba jakiś rodzaj buntu. No, ale na pewno w końcu się przekona do przedszkola i może nawet zacznie do niego chodzić bez płaczów i czegokolwiek w tym stylu. Dla niej to też nowa sytuacja. I jeszcze Bóg jeden wie, co się dzieje w głowie takiego dziecka. I moja siostra wyzdrowiała. Od środy chodzi do szkoły. Kończę już.
P.S. Tak bardzo nie chcę tego weekednu. Wiem, że jestem poje****a, ale chcę już poniedziałek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz