12/31/2011

zazdrosc

    ,, Są chwile, gdy wolałabym martwym widzieć Cię. Nie musiałabym się Tobą dzielić, nie nie"

Jestem zazdrosna. Mam ochotę wyć, krzyczeć, płakać, tupać nogami, wyrywać sobie włosy z głowy, zabić ją, wyrwać jej włosy z głowy i wiele, wiele innych rzeczy. W planach jest też pokrojenie jej na kawałeczki, uczynienie z niej środkową część ludzkiej stonogi bądź tortury, jak te z czasów średniowiecza. A najlepiej wszystko na raz. Musiała pojawić się w jego życiu, no po prostu musiała. Wredna jędza. On też nie lepiej się zachowuje... Czasu dla mnie jakoś nie potrafi znaleźć, kiedy ona jest. No po prostu, nie znam człowieka. Przykro mi z tego powodu, ale będę się twardo trzymać. Aktualnie trzymam kciuki, że ojciec puści mnie na impreze sylwestrową, bo po tym co się przydarzyło rok temu, średnio ma na to chęć. Mimo, że od sylwestra na kilku imprezach już byłam i więcej takiego przypału nie zaliczyłam. Będzie dobrze, będzie dobrze, będzie dobrze... Ostatni dzień 2011, czy się cieszę? Czy smucę? Ten rok nie był najgorszy. Najważniejsze wydarzenie to zdecydowanie to z lutego... 11 lutego. Drugie, to poznanie G. Trzecie - poznanie M. To dziwne, jak człowiek może przyzwyczaić się do drugiego człowieka, jak bardzo może zacząć mu na nim zależeć, jak bardzo moze się przywiązać do niego, w przeciagu zaledwie kilku miesięcy. Mam nadzieję na więcej miesięcy z panem M. Nieważne, jak potoczy się jego życie i sprawa z panną J. ( chociaż związki 15latków zwykle nie trwają zbyt długo, zwłaszcza w XXI wieku).
Tylko żeby mnie tak nie olewał przez nią. Czuję się z tym źle. Zdaje mi się, że znam go dłużej i może ciut lepiej od niej. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz