1/21/2013

fuckin' big love

Praktycznie zatonęłam wczoraj w sukienkach, szpilkach, torebkach i innych ważnych rzeczach, które są niezbędne na studniówkową noc. Pod koniec dnia bolała mnie głowa i nie potrafiłam patrzeć na artykuły w Internecie dotyczące studniówki. Ale przynajmniej zakupy się jak najbardziej udały. W ogóle, wczorajszy dzień zaliczam do bardzo udanych. Najpierw zakupy (to nic, że w połowie już mi to wszystko bokiem wychodziło), potem udane spotkanie z G i oglądanie z nim meczu. A wieczorek na lajcie przy kompie. Jedna z lepszych niedziel, jakie ostatnio spędziłam. Czasem tęsknię jeszcze za tamtym miejscem i tamtymi ludźmi, ale po jakimś czasie dochodzi do mnie, że widocznie tak musiało być. Poza tym, wychodzę z założenia, że jeżeli jest mi w jakiś sposób dane utrzymywać kontakt z niektórymi osobami z terapii to bez względu na wszystko jakoś się odnajdziemy. Teraz jest tyle na to sposobów, że głowa mała. Poza tym, zostały mi 2 ostatnie papierosy. Przytłacza mnie to. Bo naprawdę nie mam bladego pojęcia, co i ile będę jarać. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz