7/13/2011

when the ship arrive

     Poniedziałkowy wypad do Wesołego Miasteczka jak najbardziej się udał. Świetne towarzystwo plus hardcorowe karuzele i Alfred z Bytomia słodzący piwo. Chociaż tego ostatniego do takich fajnych nie zaliczam. Nie znoszę pijanych typów którzy dowalają się do ludzi i myślą, że do im coś dodaje do męskości. Takie typy są wyjątkowo dołujące i denerwujące zarazem. Jutrzejszy dzień zapowiada się ciekawie. Do południa sprzedaż książek ( modlimy się zeby za nie dostać minimum 40zł) i kupno munduru harcerskiego. Po południu, jak dobrze pójdzie, zakupy z G. Spełnię swoje marzenie i kupię sobie czarne buty na obcasie. Co prawda nie będą to Loubotiny, ale zawsze jakieś.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz